Trzy lata temu siedemnastoletni wówczas Bartek wybrał się na mecz piłkarski na stadionie Stali Stalowa Wola. Po zakończeniu meczu wybuchły zamieszki. Były na tyle groźne, że policja użyła broni na gumowe kule. W chaosie, jaki zapanował na trybunach wymieszali się chuligani i zwyczajni, spokojni kibice. Za grupą obrzucających policję kamieniami chuliganów znalazł się Bartek. - Próbowałem wyjść ze stadionu – opowiada Bartek. – W pewnym momencie się odwróciłem i zostałem postrzelony. Najpierw był szok, a po chwili zrozumiałem, że nie mam oka.---obrazek _i/oko/oko3.jpg|prawo|Policja użyła broni--- Gumowa kula ugodziła chłopaka w oko. Od trzech lat poddawany jest skomplikowanym zabiegom, które mają pozwolić na zachowanie gałki ocznej. Ale widzieć na zranione oko już nie będzie. Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Śledztwo wykazało, że Bartek był przypadkową ofiarą, nie znajdował się w grupie agresywnych pseudokibiców. Ustalono też, że do wypadku doszło na terenie stadionu. To oznacza, że za kalectwo Bartka powinny odpowiadać klub sportowy i policja. Jednak od trzech lat chłopak i jego rodzice nie doczekali się odszkodowania ani nawet przeprosin. - Pojechałam do komendanta – mówi matka Bartka. – Radca prawny powiedział mi, że przedstawi mu sprawę. Po paru miesiącach dostaliśmy list, że policja nie widzi możliwości ugodowego załatwienia sprawy.---obrazek _i/oko/oko2.jpg|prawo|Matka Bartka nie doczekała się nawet przeprosin--- Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie Wiesław Dybaś przeczy dziś zarzutowi, że policja nie chce pomóc swojej ofierze. Jest gotowa zadośćuczynić Bartkowi za utratę oka, ale muszą to zrobić także klub sportowy i ubezpieczyciel. Klub sportowy wypiera się odpowiedzialności za wypadek. Mimo to, że sąd uznał, że jest stroną w sprawie i powinien razem z policją wypłacić odszkodowanie. - Mamy pewne informacje z policji i z miarodajnych źródeł, że chłopak został ranny w drodze z lub na stadion – mówi Marek Jarecki, członek zarządu klubu Stal Stalowa Wola. – Współczujemy chłopcu, ale z tego, co wiem, to klub nie jest stroną w sprawie. Sąd zajmuje się sprawą odszkodowania już prawie rok. Bartek poddawany jest cały czas skomplikowanemu i kosztownemu leczeniu. Matka chłopaka nie potrafi powstrzymać łez, gdy myśli o jego przyszłości.---obrazek _i/oko/oko4.jpg|prawo|Marek Jarecki: Klub nie ponosi odpowiedzialności--- - Marzył, żeby zostać mechanikiem samochodowym – mówi. – Jego plany nigdy nie zostaną zrealizowane. Już do końca życia nie będzie widział na jedno oko. Za co ja go teraz będę leczyć? Przeczytaj także:Pomyłka, która kosztowała życiePolicja ryzykowała życie dzieci?Z komendantem załatwisz wszystkoZdradził tajemnicęPogrążeni w chorobieBandyci grają policji na nosieZabity pod okiem policyjnej kamery