Marian Soluch, trafił do komendy policji w Tomaszowie Lubelskim podejrzany o kradzież radia samochodowego. Podczas przesłuchania policjanci chcieli go nakłonić do przyznania się do winy. - Policjant spytał mnie czy wiem, o co chodzi. Odpowiedziałem, że nie. Wtedy mnie uderzył. Chciał, żebym przyznał się do kradzieży. Powiedziałem, że nie zrobiłem tego. Wtedy znowu mnie uderzył. Jak schowałem brzuch, to mnie w głowę bił. Jak schowałem głowę, to w brzuch – wspomina 19-latek. Mariana bił jeden policjant. Drugi przyglądał się przesłuchaniu, w wyniku którego chłopak zemdlał. Nieprzytomny trafił do szpitala, gdzie usunięto mu śledzionę. Sprawą pobicia przez policjantów zajęła się prokuratura. Funkcjonariuszom postawiono zarzuty. - Dotyczą zmuszania zatrzymanego do przyznania się do kradzieży, czego, jak się później okazało, nie zrobił. Zarzuty dotyczą także zmuszania, poprzez wielokrotne bicie rękami, pięściami po twarzy, głowie, brzuchu, uderzeniem łokciem w kręgosłup – mówi Romuald Sitarz z Prokuratury Okręgowej w Zamościu. Policjanci nie przyznają się do winy. Ich zdaniem chłopak spadł ze schodów. ---obrazek _i/policjancibija3.jpg|prawo|Chłopakowi usunięto śledzionę--- - Ja myślałem, że to policja jest. A dla mnie oni gorsi są niż UB – stwierdził Stanisław Soluch, ojciec 19-latka. Pobicie w Tomaszowie Lubelskim nie jest pierwszym tego typu przypadkiem. Podobny zdarzył się w Łodzi. Podczas przesłuchania w sprawie kradzieży kranu, jeden policjant bił podejrzanego, trzech innych wszystkiemu się przyglądało.