W sobotę pokazaliśmy reportaż o parze spod Lublina, która oszukała pięćset osób, oferując przez Internet, na aukcjach Allegro kupno towarów, które nigdy nie istniały. Marek K. i Anna S., korzystając z kupionych na stadionie X-lecia kserokopii dowodów osobistych, utworzyli kilkanaście kont w banku internetowym na nazwiska zupełnie nieświadomych tego osób. Na konta spływały pieniądze z fikcyjnych transakcji. Udało nam się skontaktować z mieszkańcem Gdyni, pod którego oszuści podszywali się przez kilkanaście miesięcy. Korzystając z kserokopii jego dowodu osobistego, utworzyli konto o nazwie Dochnal 007 i wyłudzili od uczestników aukcji na Allegro ponad 20 tysięcy zł. - Moje życie przez tych przestępców się zmieniło – mówi Dominik Wąsowicz. – Byłem wtedy w Irlandii, układałem sobie życie, ściągnąłem żonę, dzieci. Byłem tam trzy miesiące. W Irlandii znalazłem na Allegro moje imię, nazwisko, każdy mógł to zobaczyć. Dominik Wąsowicz wkrótce zaczął czytać w Internecie obelgi i groźby pod swoim adresem. Wszyscy uważali, że to on oszukuje na aukcjach, oferując telefony komórkowe i buty sportowe, za które inkasuje pieniądze, a potem zamówionych towarów nie wysyła. Wrócił do kraju. Okazało się, że pod jego nazwisko podszyła się para spod Lublina. Wynajęli na jego nazwisko mieszkanie w Rzeszowie i przez dwa tygodnie odbierali stamtąd korespondencję. Potem zniknęli. Kiedy wszczęto śledztwo, policja oskarżyła o przestępstwo Dominika Wąsowicza, choć nie było go w kraju w czasie, gdy dokonano oszustw na jego nazwisko. - W sierpniu postawiono mi pierwsze zarzuty – mówi Dominik Wąsowicz. – Pokazałem policji oryginały dokumentów wynajęcia mieszkania w Irlandii, bilet do Irlandii z rejestracją mojego samochodu. Praca policji zaowocowała tym, że jakaś starsza pani, która wynajęła mieszkanie w Rzeszowie, rozpoznała mnie na czarno – białym zdjęciu. Dokumenty, jakie Dominik Wąsowicz przedstawił na dowód, że w czasie, kiedy na jego nazwisko wynajęto mieszkanie w Rzeszowie przebywał w Irlandii, nie wystarczyły. Powołano biegłego grafologa, który porównał podpis Dominika z podpisem na umowie otwarcia rachunku bankowego, gdzie oszuści lokowali pieniądze. Podpis był tak dobrze podrobiony, że biegły nie wykluczył, iż mógł go złożyć sam Dominik Wąsowicz. Na tej podstawie prokuratura postawiła zarzuty. - Były pewne dowody, które pozwalały na przedstawienie zarzutów – mówi Bogdan Beniuk, zastępca prokuratora rejonowego w Mławie. – To pierwsze okazanie kobiecie, wynajmującej mieszkanie, która wskazała, że to może być Dominik Wąsowicz. Jest rachunek bankowy założony na niego. Te dowody były dla prokuratury mocniejsze niż przedstawione przez Dominika Wąsowicza. Dlaczego? - Wiadomo, jak to jest dziś z dokumentami – mówi Bogdan Beniuk. – Czy ja muszę w każdy dokument, każdy papierek wierzyć, że jest autentyczny? Dominik Wąsowicz musiał wrócić do kraju. Cała sprawa kosztowała go utratę dobrze zapowiadającej się pracy w Irlandii. Na szczęście po zatrzymaniu Marka K. i Anny S. sprawę przeciwko niemu umorzono. Przeczytaj także:Allegro oszustówSuperkomputer, czyli supernaciąganieHakerzy nie znają granicKlienci wzięci siłąZjawa ---strona---