Na przełomie listopada i grudnia 2002 roku w szpitalu im. Madurowicza w Łodzi zmarła czwórka noworodków. Wstępne badania wskazały, że przyczyną zgonu była bakteria o nazwie klebsiella pnemonia, powodująca śmiertelną chorobę – posocznicę, czyli sepsę. Lekarze i dyrekcja szpitala uznały, że matki były chore i one zaraziły dzieci. Rodzice zmarłych dzieci nie uwierzyli w takie tłumaczenie. - Na drugi dzień po śmierci Krzysia obudziłam się i powiedziałam sobie, że nie umarł na darmo – mówi Ilona Jakubowska. – Jeśli miał umrzeć, to po to, by nie umierały inne dzieci. Sprawą zajęła się prokuratura. Rodzice wnieśli również do sądu pozew przeciwko szpitalowi z powództwa cywilnego. Byli przekonani, że ich dzieci urodziły się zdrowe, a do zakażenia doszło na szpitalnym oddziale. Po czterech latach śledztwa okazało się, że w łódzkim szpitalu w 2002 r. zmarło na skutek zaniedbań aż 17 dzieci. 73 inne noworodki zakażono groźnymi bakteriami. - Nie ma wątpliwości, że był to zarazek szpitalny – mówi prof. dr hab. Andrzej Gładysz z Kliniki Chorób Zakaźnych Akademii Medycznej we Wrocławiu. – Źródła zakażenia trzeba upatrywać w złym standardzie higieniczno – sanitarnym. Kilka dni temu prokuratura oskarżyła dyrektora szpitala, prof. Jacka S., o sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia noworodków. Dyrektor nadal jednak pełni swoje obowiązki. Decyzję o jego zawieszeniu bądź zwolnieniu może podjąć Urząd Marszałkowski, właściciel szpitala. Urzędnicy nie podjęli jednak żadnej decyzji, twierdząc, że nic nie wiedzieli o śledztwie. - Zwróciłem się do dyrektora, by przesłał nam dokumenty z lat 2001 – 02, gdy w szpitalu doszło do tych zdarzeń – mówi Stanisław Olas, członek zarządu Województwa Łódzkiego. – O zarzutach wobec dyrektora dowiedziałem się kilka tygodni temu z prasy. Wcześniej zarzutów nie było. Ilona Jakubowska, matka zmarłego wskutek zakażenia Krzysia, postanowiła zostać oskarżycielem posiłkowym w zbliżającym się procesie. Chce osobiście dopilnować by winni śmierci jej syna zostali ukarani. - Dopiero wyrok będzie dla mnie satysfakcją – mówi. – Zarzut wobec dyrektora nie oznacza jeszcze, że odpowie za śmierć dzieci.