Dom opieki bez opieki

TVN UWAGA! 135669
Starzy, schorowani ludzie pozbawieni opieki, źle karmieni, bez ciepłej wody, ogrzewania – to warunki, które pensjonariuszom domu opieki w Milanówku zgotował Polski Komitet Pomocy Społecznej.

Dom opieki w Milanówku przed laty należał do PKP, mieszkali w nim emerytowani pracownicy kolei. Budynek od PKP kupił Polski Komitet Pomocy Społecznej i przejął odpowiedzialność za pensjonariuszy. Od tego czasu warunki drastycznie się tam pogorszyły. Dziś starzy, schorowani ludzie mieszkają w niedogrzanych pokojach, skarżą się na brak ciepłej wody, na złe i nieobfite jedzenie. - To jest piekło nie z tej ziemi, przeżyłem wojnę, komunistów, a takiej biedy nie było – mówi Zbigniew Gajewski, pensjonariusz. – Nie ma ciepłej wody, nie ma jak się wykąpać. Nie dostajemy mydła ani proszku. Od półtora roku nie prałem ubrania. Dzień w dzień mortadela i parę plasterków żółtego sera. Reporter UWAGI! nie zastał w domu żadnego lekarza ani opiekunów, którzy w razie potrzeby mogliby pomóc chorym ludziom. Ostatnie opiekunki z domu w Milanówku odeszły pół roku temu. Nie chciały zgodzić się na pracę w skandalicznych warunkach, PKPS zalegał im też z wypłatami. - Najgorsza była zima – mówi jedna z opiekunek. – Były problemy z opałem, brakowało leków, pampersów, wyłączano ciepłą wodę. Musiałyśmy podmywać pensjonariuszy w zimnej wodzie. Bardzo często chorowali na zapalenie płuc, zapalenie oskrzeli. Jak mówią opiekunki, lekarz, który dojeżdżał raz w tygodniu z Warszawy, w końcu zrezygnował z pracy, bo zalegano wobec niego z wypłatą pensji. Zastąpili go dwaj lekarze z Milanówka – jeden był ortopedą dziecięcym – ale i oni nie wytrzymali długo, z tych samych powodów. - Nie ma warunków dla przebywających tam ludzi – mówi Barbara Kucharska, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Milanówku. – PKPS sobie nie radzi. Komitet był zadłużony u wszystkich - dostawców oleju opałowego, w zakładzie energetycznymi i u aptekarzy. W domu opieki pozostała dziś tylko część pensjonariuszy. PKPS zaplanował trzymiesięczny remont i w 2007 roku zaproponował mieszkańcom przeniesienie się do Starzyny na skraju Puszczy Białowieskiej. Ci, którzy tam pojechali mają dobre warunki, ale uważają, że zostali przez PKPS oszukani. Przyzwyczajeni do wielkiego miasta, pod białoruską granicą czują się jak na końcu świata, z dala od rodzin i znajomych. - Dyrektor powiedział mi – panie Adamie, góra za cztery miesiące wróci pan do wyremontowanych pokoi – mówi Adam Rusinek, pensjonariusz. – Zgodziłem się, a teraz mija już półtora roku i zanosi się na to, że tak będzie już na zawsze. W podstępny sposób chcieli się nas pozbyć. Jaki będzie los pensjonariuszy, którzy zostali w domu opieki w Milanówku i tych, którzy wyjechali do Starzyny? Co mają do powiedzenia przedstawiciele Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej?

podziel się:

Pozostałe wiadomości