Andrzej W. praktykuje we Wrocławiu. Ma tam swój prywatny gabinet. Wiele pacjentek wyniosło z niego jak najgorsze wspomnienia. W wyemitowanym w czerwcu ubiegłego roku reportażu opowiadały, jak oszukiwał je, diagnozując różne choroby – gdy badały się potem u innych lekarzy okazywało się, że wcale takich chorób nie mają. Ceny badań i zabiegów u dr. W. były wysokie. Reporterka UWAGI! poszła do niego z ukrytą kamerą – dowiedziała się, że jest chora, musi przejść w jego gabinecie zabieg. Wcześniej jednak przebadała się u innego lekarza – wynik badania wskazał, że jest zdrowa. Kiedy ujawniła dr. W. swoją dziennikarską prowokację, lekarz utrzymywał, że wydał dobrą diagnozę. Jednak śledztwo potwierdziło, że dr. W. wprowadzał w błąd swoje pacjentki co do stanu ich zdrowia. - W akcie oskarżenia zarzucono dr. Andrzejowi W. 53 przestępstwa – mówi Małgorzata Klaus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. – Kilka dni po zamknięciu śledztwa wpłynęło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez kolejną jego pacjentkę – miała u niego zabieg w lipcu i sierpniu. Zgłaszają się kolejne panie pokrzywdzone przez pana doktora. Jedną z pacjentek, która także trafiła do dr. W. jest pani Krystyna. To, że mogła paść ofiarą jego praktyk uświadomiła sobie po obejrzeniu reportażu UWAGI! - Zdiagnozował mnie w ciągu 10 minut – mówi pani Krystyna. – Wyznaczył zabieg na następny dzień. Byłam pod narkozą. Pan doktor był sympatyczny, ale po zabiegu czułam się bardzo dziwnie. Poszłam do pierwszego lepszego lekarza w Opolu i kiedy usłyszał, że mam endometriozę, pomyślał, że zwariowałam. Choć dr. Andrzejowi W. postawiono szereg zarzutów - narażenia na utratę zdrowia i życia, wyłudzeń i korupcji, sąd długo nie zabraniał mu prowadzenia prywatnego gabinetu. Prokuratura już dwukrotnie wnioskowała o areszt tymczasowy, jednak sąd te wnioski odrzucił. Dopiero, gdy pojawiły się nowe poszkodowane pacjentki, sąd zabronił lekarzowi prowadzenia prywatnej praktyki na trzy miesiące. - Status podejrzanego albo oskarżonego nie zmienia faktu, że w świetle prawa taka osoba jest niewinna do czasu wydania prawomocnego orzeczenia wyroku – mówi Bogusław Tomicki, rzecznik Sądu Okręgowego we Wrocławiu. – Jeśli są wiadomości o tym, że dr W. nie respektuje zakazu prowadzenia prywatnego gabinetu, trzeba zgłaszać je do organu prowadzącego postępowanie. Zgodnie z postanowieniem sądu dr. Andrzej W. co najmniej do 7 lutego nie ma prawa przyjmować pacjentek w swoim prywatnym gabinecie. Reporterka UWAGI! zadzwoniła do niego i zapytała, czy może zapisać się na wizytę. Sekretarka odpowiedziała, że w tej chwili pan doktor jest na zwolnieniu, ale po 19 listopada można zadzwonić i zamówić wizytę Prokuratura apeluje, by wszystkie pacjentki, które czują się oszukane przez doktora W. zgłaszały się do Prokuratury Rejonowej Wrocław Fabryczna – telefon 665 299 976. Zobacz także:Lekarz wymyśla choroby, żeby zarobić