Boją się powrotu skazanego

TVN UWAGA! 136356
Został skazany za zabójstwo przybranej matki. Potem sąd uchylił wyrok, bo uznał, że nie da się udowodnić zbrodni. 25-letni dziś Adam poćwiartował zwłoki na 800 kawałków. Teraz może wyjść na wolność.

Ponad pięć lat temu w Grybowie zaginęła Alicja S., samotna kobieta wychowująca przybranego syna. Wkrótce jej zwłoki – a raczej to, co z nich zostało – odnaleziono w piwnicy jej domu. Ciało zostało w makabryczny sposób poćwiartowane na ponad 800 kawałków, a następnie ugotowane, spalone i zamurowane w piwnicy. - Ślady działania zostały zatarte – mówi Beata Stępień-Warzecha, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. – Miejsce przestępstwa zostało bardzo dokładnie posprzątane, zwłoki rozkawałkowane i przeobrażone. To, co ustaliliśmy to były kawałki skóry o wymiarach dwa na dwa centymetry. Pasierb Alicji S., 20-letni wówczas Adam zeznał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Niechcący potrącił matkę na schodach na strych, ona spadła, a potem powiedziała mu, że chciał ją zabić i w kuchni zamachnęła się na niego nożem. Adam złapał ją za rękę, uderzył pięścią w twarz. Kobieta upadła uderzając się śmiertelnie w głowę. Spanikowany Adam pociął jej zwłoki, bojąc się, że posądzony zostanie o zabójstwo. Krewni i znajomi Alicji S. są przekonani, że Adam zabił ją z zimną krwią. Wspominają, że w ostatnich latach jej życia przybrany syn terroryzował ją psychicznie i znęcał się fizycznie. Alicja S. zaadaptowała go, gdy miał dwa miesiące. Chłopcu niczego mu nie brakowało, widząc, że jest zdolny przybrana matka dbała o jego wykształcenie. Kiedy Adam był już prawie dorosły, zaczął odpłacać przybranej matce za troskę przemocą. - Zaczęło się, gdy poznał Joannę – mówi przyjaciółka Alicji S. – Nie chciał chodzić do szkoły, nie chciał przystąpić do matury. Mówił mamie, że mają zamiar się pobrać, założyć zakład fryzjerski. I że on zamieszka z nią, a mama będzie ich utrzymywać. Ona się na to nie zgodziła. W listach do znajomych Alicja S. żaliła się na nieustanną walkę z synem o pieniądze, na jego ”okropne chamstwo”. Pisała – ”niosę krzyż i czekam końca”. Zdesperowana matka kazała Adamowi podpisywać oświadczenia, że nie będzie jej więcej bił. Gdy miał 19 lat Adam wyprowadził się do dziewczyny. Na kilka dni przed tragedią wrócił do domu. - Dwa, trzy dni przed śmiercią widać było, że on jej coś zrobi – mówi znajoma Alicji S. – Powiedziałam jej, że on przyszedł do domu ją zabić: ”On się wprowadził tylko po to, żeby cię zabić”. Prokuratura oskarżyła Adama S. o morderstwo, a sąd w Nowym Sączu skazał go na 15 lat więzienia. Ale Sąd Najwyższy z braku dowodów uchylił wyrok poprzedniej instancji, uznał, że nie ma dowodów na morderstwo – bo stan zwłok nie pozwala ustalić, jak Alicja S. zginęła. Bliscy zamordowanej uważają, że to wynik uchybień w śledztwie. Na dowód pokazują przedmioty, które podczas przeszukania w domu zamordowanej przeoczyła policja - łom, siekierę, zakrwawione spodnie Adama S. oraz butelki z benzyną, która posłużyła do spalenia zwłok. Bliscy znaleźli je bez trudu. - Nie można powiedzieć, że policja zachowała się profesjonalnie – ocenia wyniki przeszukania Leszek Górak, były policjant. – To po prostu dyletanctwo. Jeśli na miejscu zdarzenia nie zabezpiecza się dowodów, to tak jakby policji tam nie było. W ciągu pięciu lat sprawą Adama S. zajmowało się siedem różnych składów sędziowskich. Ostatnio w Nowym Sączu zapadł kolejny wyrok w jego sprawie. Sąd nie skazał Adama S. za zabójstwo, a za przekroczenie obrony koniecznej i ciężkie uszkodzenie ciała matki. Mężczyzna odsiedział ponad połowę kary, a to oznacza, że może już starać się o zwolnienie warunkowe. W Grybowie znajomi Alicji S. boją się nawet rozmawiać o tym, że Adam S. może tam wrócić. - Kiedyś podszedł do mnie facet i powiedział – pozdrowienia od Adasia, niedługo wróci i załatwi sprawę – mówi znajoma Alicji S. – Adam twierdzi, że ma listę osób i one jako pierwsze będą wykończone. Psychiatra i biegły sądowy dr Stanisław Teleśnicki mówi, że Adam S. ma głęboko niedojrzałą osobowość, dąży do realizacji swoich potrzeb nie licząc się z otoczeniem. Na pytanie, czy po ewentualnym wyjściu na wolność może być groźny, dr Stanisław Teleśnicki odpowiada – tak. Rodzina Alicji S. napisała list ze skargą do ministra sprawiedliwości. Adam S. czeka na uprawomocnienie się ostatniego wyroku w swojej sprawie. Potem będzie się mógł starać o przedterminowe zwolnienie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości