We wtorkowe popołudnie z nudów obrzucali kamieniami auta zaparkowane na pobliskim składzie złomu już wcześniej uprzykrzali życie właścicielowi. Ten nie wytrzymał i postanowił dać im nauczkę. Razem z dwoma pracownikami i 16 – letnim synem złapali chłopców pod sklepem wrzucili do ciężarówki i wywieźli do pobliskiej żwirowni. Tam kazali im się rozebrać do naga. Chłopcy klęcząc nad dołem byli przekonani, że za chwile zginą. Jeden z mężczyzn mierzył do nich z wiatrówki. Po takiej „nauczce” chłopcy biegli nago przed samochodem ich oprawcy porzucili dzieci przed domem jednego z nich. Od dawna dawali się we znaki sąsiadom. Niestety rodzice w ogóle nie reagowali. - Nic dobrego z tych dzieci. To dopiero się zaczyna, to są „nasionka” są już znani policji – mówi jedna z sąsiadek. Ojciec jednego z chłopców jest bezradny nie ma żadnego wpływu na swojego 9 – letniego syna. - Ucieka z domu cały czas, wraca późno w nocy. Ma skierowanie do ośrodka dla trudnej młodzieży, niestety nie ma miejsc. W ciągu miesiąca potrafił ukraść trzydzieści rowerów – mówi. Tato Sebastiana przyznał, że syn nie raz okradł sąsiada, który wymierzył mu tak surową karę. Oprawcy dzieci zostali zatrzymani postawiono im zarzut pozbawienia wolności i znęcania się ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi do 10 lat więzienia. Mężczyźni przyznali się do winy. Żałują tego, co zrobili przyznają, że kierowały nimi emocje i nie powinni w ogóle karać chłopców tylko powiadomić policję. Te wydarzenia na pewno zapadną w pamięci dzieci. Ale czy także rodziców? Ich postawa wskazuje na to, że nie wyciągnęli wniosków z tego, co się stało i nadal nie czują się odpowiedzialni za swoich synów.