ZUS urzęduje w pubie

Inspektor ZUS w Zabrzu za łapówki w pubie załatwiał sprawy petentów. Jego bezpośredni przełożony, choć dowiedział się o przestępstwie, nie poinformował o nim dyrektorki oddziału. Dopiero obecność kamery doprowadziła do zwolnienia skorumpowanego urzędnika z pracy.

Kilka tygodni temu pani Zofia P. załatwiała dla swojej siostry sprawę umorzenia niezapłaconych składek ZUS-owskich na sumę 1400 zł. Miała pełnomocnictwo i wszystkie potrzebne dokumenty. Sprawą miał zająć się inspektor Sławomir P. Stwierdził, że nie jest ona prosta, ale da się ją załatwić. Za kilka dni zadzwonił na prywatny numer pani Zofii i zaproponował jej spotkanie. Ale nie w urzędzie, tylko w pubie. - Zaprosił mnie na korytarz, żeby nikt nie słyszał – opowiada Zofia P. – Popatrzył mi prosto w oczy i powiedział, że to będzie kosztować około połowę należności, ale jest gotów przystać na moją propozycję. Pani Zofia napisała na kartce kwotę 400 zł, Sławomir P. poprawił na 300 zł. W chwili rozmowy pani Zofia miała 100 zł, umówili się, że pozostałe 200 zł da inspektorowi nazajutrz. Jednak zaraz po spotkaniu pani Zofia opowiedziała o wszystkim przełożonemu urzędnika. Poinformowała go także o tym, że następnego dnia ma dopłacić 200 złotych i w związku z tym planuje powiadomić policję. Do przekazania pieniędzy jednak nie doszło, ponieważ Sławomir P. nie zadzwonił. Po tygodniu pani Zofia postanowiła sprawdzić, co stało się ze skorumpowanym urzędnikiem. Dyrektor poinformował ją, że poszedł na dwudniowy urlop i nie ma możliwości, by z nim się skontaktować. Zaraz potem pani Zofia zadzwoniła do inspektora, by umówić się na spotkanie. Okazało się, że inspektor nie może od razu przyjechać, bo… został właśnie wezwany przez dyrektora. Spotkanie u dyrektora całkiem odmieniło inspektora. Tłumaczył się przed Zofią P. ze swojego postępku. - Nie będę ukrywał, że mam problemy rodzinne – powiedział Sławomir P. - Wiem, że to tłumaczenie ”małego Kazia”. Nie wiem, co mnie podkusiło. Jak to załatwimy z dyrekcją? Sławomir P. oddał 100 zł pani Zofii. Przekonywał, że tylko ten jeden raz zażądał łapówki. Jak się jednak okazuje, urzędnik dość często spotykał się z petentami ZUS-u w zabrzańskim pubie. Sprawdziła to reporterka UWAGI! Tymczasem dyrektor działu w zabrzańskim ZUS-ie stwierdził, że Sławomir P. jest odsunięty od załatwiania spraw umorzeń. Po tygodniu sprawdziliśmy to. Okazało się, że – choć minęły trzy tygodnie od ujawnienia sprawy - dyrektor nie sporządził nawet urzędowej notatki. Nie doprowadził też do konfrontacji łapówkarza z panią Zofią. O sprawie poinformowaliśmy dyrektorkę oddziału ZUS. - Nie miałam dotąd dowodów – powiedziała Alina Dudek, dyrektorka ZUS-u w Zabrzu. – Gdyby nie telewizja, nie miałabym o tym wiedzy. Po naszej interwencji dyrektorka natychmiast rozwiązała ze Sławomirem P. umowę o pracę. O całej sprawie zawiadomiła prokuraturę, która rozpoczęła śledztwo w sprawie skorumpowanego urzędnika.

podziel się:

Pozostałe wiadomości