20-letnia Dorota właśnie zaczęła studiować resocjalizację. Nauczyciele wspominają ją jako dziewczynę mądrą, trochę skrytą, ale zawsze pozytywnie nastawioną do ludzi. Dobrze się uczyła. Koledzy mówią o niej, że wszyscy ją lubili, że zawsze można było zwróć się do niej o pomoc. Pochodziła z Rybnika, i choć swojego chłopaka przez pomyłkę poznała przez Gadu-Gadu rok temu, okazało się, że i on jest z Rybnika. Planowali małżeństwo, dziecko. - Były marzenia o domku w górach, z dala od ludzi – mówi Krzysztof, chłopak Doroty. – Miała mieć konia, ja trochę lepszy motocykl. Tragicznego wieczora Dorota umówiła się z Krzyśkiem na przystanku autobusowym. Mieli razem pójść na imprezę do pobliskiego pubu. Nie poszli, bo pokłócili się o to, że Krzysiek pisze na Gadu-Gadu do swojej byłej dziewczyny. - Powiedziała, że idzie się bawić dalej, a ja mam nie iść za nią – mówi Krzysztof. – Teraz żałuję, że nie poszedłem. Czuję się winny, że nie odprowadziłem Dorotki. Kiedy Dorota długo nie wracała, Krzysztof z ojcem zaczęli jej szukać w okolicy, także w pobliskim lesie. Ojciec Krzysztofa zwrócił uwagę na kopiec kamieni, zaczął go rozbierać. - Ojciec rozkopał go, i wystraszył się – mówi Krzysztof. – Znalazłem Dorotę, powiedział. Była naga, tylko koszulkę miała, odwiniętą i na nogach trampki. Policja wkrótce zatrzymała sprawcę. Okazał się nim Piotr G. Ma 20 lat, jest rówieśnikiem Doroty. W czerwcu wyprowadził się z domu bo, jak twierdzi jego matka, chciał być samodzielny. Pomieszkiwał u kolegów i w namiocie, gdzie Dorota przynosiła mu jedzenie. Czasem odwiedzał rodzinę. Odwiedzał ją także po zabójstwie. - Był w poniedziałek, wtorek – płacze matka Piotra G. – Pilnowaliśmy razem wnuczki. W czwartek były moje urodziny, odwiedził mnie. Do dzisiaj nie wierzę, że syn to zrobił. Piotr jest dobry, to uczynny, kochany chłopak. Podobnie mówią o Piotrze jego sąsiedzi. Ale chłopak miał swoją drugą twarz. Ma już na swoim koncie kilka wyroków w zawieszeniu za kradzieże i rozboje. W aktach sądowych odnotowano też, że nadużywał alkoholu i środków psychotropowych. Pod koniec sierpnia miał się stawić w więzieniu i odbyć wyrok za kolejną kradzież. Wcześniej, choć znalazł pracę jako sprzątacz ulic, szybko okazało się, że jest bardzo agresywny i nikt nie chce z nim pracować. Został zwolniony. - Pracownicy pisali skargi i sami mi mówili, że chowa im narzędzia, niszczy je – mówi Edward Kucharczyk, dyrektor Rybnickich Służb Komunalnych. – Chował też ich rzeczy osobiste. Pokazywali ręce czerwone, powykręcane. To się nasilało. Policja nie chce zdradzać szczegółów śledztwa. Wiadomo jedynie, że Piotr spotkał się z Dorotą niedługo po tym, jak rozstała się z Krzyśkiem. Odprowadzał ją do domu. Po drodze pokłócili się. Co stało się dalej, na razie pozostaje tajemnicą. - Chciałabym się z nim w tej chwili spotkać, porozmawiać w cztery oczy – płacze matka Piotra G. – Chciałabym zapytać, dlaczego to zrobił. Piotrowi za zabójstwo grozi dożywocie.