Zabójstwo Mateusza: Proces od nowa

TVN UWAGA! 136282
Sąd apelacyjny uchylił wyrok 25 lat więzienia dla dwóch mężczyzn skazanych za zgwałcenie i zamordowanie 8-letniego Mateusza. Rodzice kolegów chłopca boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci.

6 lutego 2006 roku Mateusz wyszedł ze swojego domu w Rybniku i poszedł na sanki. Gdy długo nie wracał zaniepokojona matka i sąsiad zaalarmowali policję. Górkę, gdzie Mateusz miał się bawić prawie stu policjantów, strażaków i ratowników z psami przeczesało metr po metrze. Potem okoliczne laski i zbiorniki wodne. Bez skutku. Do dziś nie znaleziono żadnego śladu po chłopcu. Kilkanaście dni po zaginięciu Mateusza policja zatrzymała 22-letniego Łukasza N. i jego kuzyna 25-letniego Tomasza Z. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach poinformowała media, że mężczyźni przyznali się do brutalnego zabójstwa. Obaj stanęli przed sądem, oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem i zgwałcenie Mateusza. W trakcie procesu wycofali się ze swoich zeznań ze śledztwa. W kwietniu zeszłego roku zapadł wyrok – 25 lat więzienia. Obrona wniosła apelację. Wczoraj Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok pierwszej instancji i odesłał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sąd wskazał na liczne, rażące błędy sądu okręgowego, ale podstawą uchylenia wyroku było orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego. Stwierdza ono, że paragraf, na podstawie którego Łukasz N. i Tomasz Z. zostali skazani na 25 lat pozbawienia wolności został uchwalony niezgodnie z konstytucją. Sąd apelacyjny nie odnosił się do winy oskarżonych. Matka Mateusza wciąż mimo wszystko wierzy, że jej syn żyje. Mówi – wierzę w sprawiedliwość. Przypomina sobie spotkanie z oskarżonymi o zabójstwo jej syna. - Zapytałam jednego z nich – mówi Barbara Domaradzka, matka Mateusza. – Patrzył mi prosto w oczy, był taki pewny siebie. Powiedział, że nie zrobił tego. Ja jak ich widzę, to czuję, że są winni. Obydwaj oskarżeni mieszkali w Rybniku. Łukasz N., bezrobotny ślusarz od dawna każdą wolną chwilę spędzał ze swoim kuzynem Tomaszem Z. Już jako nastolatek miał z nim kontakty seksualne. Tomasz Z. dzieciństwo spędził w ośrodku wychowawczym. Reporterka UWAGI! rozmawiała z rodzicami dzieci, które chodziły do tej samej szkoły, co Mateusz. Opowiedzieli o tym, czego dowiedzieli się od swoich dzieci o obu oskarżonych. - Kiedy policjanci pokazywali dzieciom zdjęcia obu, mój syn ich rozpoznał – mówi jedna z matek. – Bardzo się wstydził mówić o tym, co widział; miał wtedy 10 lat. Wracał po południu, sam. Widział, jak tych dwóch dobierało się do chłopca, jeden już się prawie na nim kładł. Ten rudy powiedział mu, że jak komuś powie o tym, co widział, to go zabije. Inni – ojciec jednej z dziewczynek i starsza uczennica – opowiadają, że jeden z oskarżonych obnażał się przed dziećmi, kusił je cukierkami, aby przyszły do niego. Również sąsiad rodziny Mateusza słyszał, że obaj często kręcili się przy szkole, do której chodził chłopiec, kupowali cukierki i zachęcali dzieci, aby poszły z nimi. Proces Łukasza N. i Tomasza Z. jest niejawny. Dziennikarze dowiedzieli się jednak, że biegli psychiatrzy orzekli, iż mężczyźni prezentują bardzo niski poziom intelektualny, ale są poczytalni i mogą odpowiadać za swój czyn. - Trudno przyjmują normy społeczne – mówi dr Stanisław Teleśnicki, biegły psychiatra. – Nie postępują zgodnie z nimi, kierują się własnymi potrzebami. Rodzice dzieci, które zeznawały w sądzie, boją się. Jeden z oskarżonych podczas procesu miał notować ich nazwiska. - Oni są stąd, kojarzą każde dziecko – mówi matka jednego z małych świadków. – Boimy się, co będzie z naszymi dziećmi. Proces w sprawie śmierci Mateusza rozpoczyna się od początku. Dzieci, które zeznawały już w sądzie nie będą przesłuchiwane po raz kolejny.

podziel się:

Pozostałe wiadomości