Tragedia rodzinna, która wydarzyła się w Miastku, może nasuwać refleksje, jak ważne powinny być rozmowy i wzajemne zrozumienie małżonków. W rodzinie państwa S. na pewno tego zabrakło. - Stałem rano w oknie. Podjechała pani Krystyna, zaparkowała samochód. Przyjechał pan Bolek, stanął przy jej samochodzie, wyciągnął z auta jakieś reklamówki. W tym momencie zobaczyłem, ze ma w ręku strzelbę. Strzelił w kierunku pani Krystyny - mówi Józef Pakuła, świadek zdarzenia. – Pobiegłem po telefon i usłyszałem wtedy drugi strzał. Okazało się, że to pan Bolek się zastrzelił. Po chwili na miejscu zdarzenia pojawiła się straż pożarna. Jednak reanimacja nie powiodła się. Kula uszkodziła serce i płuca. Kobieta zmarła na stole operacyjnym, jej mąż zginął na miejscu. - Prawdopodobnym motywem zdarzenia były problemy rodzinne, kłopoty pomiędzy małżonkami – mówi Dariusz Iwanowicz z Prokuratury Rejonowej w Miastku. W małżeństwie państwa S. nie układało się dobrze. Zazdrosny mąż często śledził i obserwował żonę. - Rok temu zginął jego syn – opowiada Józef Pakuła. To na pewno pozostawiło ślad w jego psychice. Żona ostatnio opuściła go, bo ją wykańczał psychicznie. Był o nią bardzo zazdrosny, sprawdzał gdzie jeździła i co robiła. Mąż pani Krystyny był myśliwym. Posiadał broń, mimo, że leczył się psychiatrycznie.