W piątkowe popołudnie na jednym z placów zabaw w Czerwionce – Leszczynach na Śląsku pięcioletni Marcel bawił się w piaskownicy. Nagle na chłopca przewróciła się ciężka metalowa zjeżdżalnia. W stanie krytycznym trafił do szpitala. Miał zmiażdżoną klatkę piersiową i brzuch. Lekarze natychmiast podłączyli go do respiratora. W nocy chłopiec zmarł. Mieszkańcy osiedla mówią, że od dłuższego czasu starali się zainteresować władze spółdzielni mieszkaniowej fatalnym stanem sprzętu na placu zabaw. Ich zdaniem, bez odzewu. - Te urządzenia nie spełniają wymogów bezpieczeństwa – mówi Wojciech Iskra. – Zgłosiłem to prezesowi na ostatnim posiedzeniu. Prezes nie miał czasu, żeby się pofatygować, wziąłem więc aparat, zrobiłem zdjęcia i pokazałem, w jakim to jest stanie. - Ile razy to było zgłaszane, ja sama zgłaszałam, żeby uzupełnili, pomalowali – zero reakcji ze strony spółdzielni – dodaje Beata Albrecht. Reporterka UWAGI! chciała porozmawiać z władzami Spółdzielni Mieszkaniowej ”Karlik” w Czerwionce – Leszczynach. Trafiła na zebranie, poproszono ją, by zaczekała na jego zakończenie. Kiedy o umówionej godzinie wróciła, zastała zamknięte drzwi. Dzień po wypadku zamknięto zjeżdżalnię i wykopano pozostałe w ziemi fundamenty. Wprawdzie spółdzielnia zabezpieczyła miejsce, w którym doszło do wypadku, ale nie zainteresowała się pozostałymi placami zabaw, które do niej należą. A te są w równie złym stanie technicznym. Potwierdził to specjalista z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Rybniku. - Pozrywane ławki, sterczące śruby, brak łożyska w huśtawce – już podczas pobieżnego przeglądu innego placu zabaw Andrzej Tymoszko z PINP zobaczył kilka poważnych mankamentów. Prokuratura wyjaśni, czy stan techniczny zjeżdżalni mógł być przyczyną tragedii. Jeśli tak, osobom za to odpowiedzialnym grozi do pięciu lat więzienia. Tymczasem wojewoda śląski podjął decyzję o wzmożonych kontrolach placów zabaw w całym województwie. Ich stan techniczny sprawdzą inspektorzy nadzoru budowlanego oraz policjanci i strażacy. Przeczytaj także:13-latek zginął na boiskuFatalna tyrolkaStażysta mniej kosztuje