Śledczy zarzucili policjantom, że kupowali prace magisterskie i licencjackie.
Jak powiedziała UWADZE! Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Opolu, w przypadku jednego z umorzeń sąd orzekł, że okoliczności popełnienia czynu nie budzą wątpliwości, jednak wina oskarżonego nie była znaczna, oskarżony nie był wcześniej karany, a jego dotychczasowy sposób życia każe przypuszczać, że będzie przestrzegał prawa w przyszłości.
Dowiedziała się przez przypadek
Cała sprawa wyszła na jaw po tym, jak żona jednego z policjantów wynajęła detektywa, aby udowodnić podczas sprawy rozwodowej, że jej mąż nie mówi prawdy. Prywatny detektyw odkrył, że mąż jego klientki kupił pracę magisterską. Kobieta zawiadomiła o tym prokuraturę, a ta zleciła zbadanie sprawy funkcjonariuszom Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Opolu. Po kilku dniach okazało się, że fałszywych magistrantów policjantów jest w policji co najmniej kilkunastu.
W sumie prokuratura postawiła zarzuty ośmiu funkcjonariuszom z województwa opolskiego, dolnośląskiego oraz śląskiego. Zdaniem śledczych policjanci przedstawiali kupione, gotowe prace na uczelniach i bronili ich jako własnych. Uzyskiwali dzięki temu dyplom ukończenia studiów wyższych oraz tytuł licencjata bądź magistra.
Przedkładając pracę do oceny mieli składać oświadczenie o tym, że są autorami prac, przygotowali je samodzielnie, przy wykorzystaniu wskazanej w pracy literatury przedmiotu i materiałów źródłowych. Następnie zdobyte w ten sposób dyplomy przedkładali w swoich jednostkach. Trzech policjantów zamieszanych w kupowanie prac dyplomowych pracowało na Opolszczyźnie. Gdy sprawa wyszła na jaw zostali zwolnieni. Ich przełożeni uznali, że funkcjonariusze powinni być poza wszelkimi podejrzeniami. Jeden z byłych mundurowych został dziś uniewinniony.
Wyrok nie jest prawomocny.