Piętnastoletnia Paulina wybrała się z koleżanką na wycieczkę rowerową. Nie mogła przewidzieć, że ktoś świadomie, choć bez żadnego powodu, będzie chciał wjechać w nią samochodem. Dziewczynki jechały wzdłuż lasu. Nagle zauważyły, że jadący z naprzeciwka samochód skręca wprost na nie. Samochód uderzył w Paulinę. Potem ciągnął ją jeszcze przez kilkaset metrów. - Gdy się zbliżył, zjechałyśmy bardziej na pobocze. Przejechał koło nas, Przyspieszył potem wjechał w Paulinę. Zobaczyłam tylko tył samochodu jak na nią skręcał, widziałam nogi Pauliny pod spodem - mówi Ewelina Gałus. Przerażona Ewelina pojechała natychmiast do domu i od bramy wołała do mamy, że Paulina dostała się pod koła samochodu i chyba nie żyje. Sprawca wypadku nie pomógł dziewczynie. Zakrwawioną i poturbowaną zostawił w lesie. Próbował za to zacierać ślady. Zabrał rower i uciekł. Paulina ocknęła się na poboczu, w lesie. Dotknęła twarzy i poczuła, że całą twarz ma zmasakrowaną, a skóra wisi zdarta z twarzy. - Myślałam, że to tylko zły sen – mówi. – Zakręciłam się w kółko kilka razy i zaczęłam iść w stronę domów. Paulina próbowała szukać pomocy. Resztkami sił, mimo bólu, boso szła w kierunku pobliskich zabudowań. Przeszła półtora kilometra. Znalazła ją jedna z sąsiadek. Dziewczyna trafiła do szpitala. Operacja trwała kilka godzin. Rany na ciele były poważne. Nie słyszy na jedno ucho, ma wybite zęby, straciła też dużo krwi. Przed nią kolejne operacje - twarzy. Potrzebna też będzie rehabilitacja. - Będzie musiała przejść przeszczep skóry i wiele innych operacji, które przywrócą twarzy jej dawną sprawność i wygląd – mówi Andrzej Wenclaw ze Szpital Dziecięcego w Olsztynie. Łukasz N. już kilka godzin przed wypadkiem, jeździł pijany ulicami miasteczka. Widziało go mnóstwo ludzi, ale nikt nie powiadomił policji. Mieszkańcy Stawigudy tłumaczą się ogólną znieczulicą, nie obciążają jednak siebie samych winą. Po wypadku, Łukasz N. przez dwa dni ukrywał się przed policją na działkach. Do zgłoszenia się na komendę nakłoniła go jego była dziewczyna. Mężczyzna twierdził, że nikogo nie chciał skrzywdzić. Postawiono mu zarzut usiłowania zabójstwa i naruszenie sądowego zakazu kierowania pojazdami mechanicznymi. - Tłumaczył, że schylał się po papierosa – mówi Sabina Gałus, mama Eweliny. – Ale przecież dwa razy przejeżdżał koło dziewczyn, zawrócił by ją potrącić. Pędził, nie zwolnił. Mógł zahamować, a nie ciągnąć ją 300 metrów. Łukasz N. był w przeszłości karany za kradzieże i jazdę pod wpływem alkoholu. Warunkowo opuścił więzienie, w którym spędził półtora roku, miał sądowy zakaz nadużywania alkoholu. Dostał kuratora, lecz unikał kontaktu z nim. Wciąż pił i nie okazywał chęci poprawy. Stan Pauliny jest ciężki, każdego dnia mogą wyjść jeszcze na jaw kolejne obrażenia.