Czy Sebastian M. wróci do Polski? Zobacz reportaż>>>
Zobacz pierwszy reportaż o tragedii na A1>>>
Rok temu Sebastian M. pędząc sportowym bmw uderzył na autostradzie w tył auta, którym wracała z urlopu trzyosobowa rodzina. Kia stanęła w płomieniach i wszyscy pasażerowie zginęli, lecz mimo to kierowcę bmw przesłuchano wyłącznie jako świadka i puszczono do domu. Po kilkunastu dniach mężczyzna uciekł z Polski.
Dziś okazuje się, że zamiast Sebastiana M. przed sądem staną ci, którzy zbierali dowody jego winy i ostrzegali, że może uciec.
- Żona pana Sebastiana żąda zadośćuczynienia, ponieważ straciła pracę. Państwo M., wiem, że mieli nieprzyjemne sytuacje, ponieważ przyjeżdżali hejterzy i wyzywali, że mordercy, wychowali mordercę. Że mają pieniądze i wykupił się z tego i uciekł – stwierdza Grażyna Boniecka, prezes fundacji Freedom-24.
Dlaczego fundacja zajęła się sprawą rodziny Sebastiana M.?
- Zainteresowaliśmy się, ponieważ poprosiła o to małżonka pana Sebastiana M. Zgłosiła się do nas o pomoc, że jest bardzo hejtowana – tłumaczy Grażyna Boniecka.
- Nie jesteśmy od oceniania tego, czy pan Sebastian jest winny czy niewinny. My stanęliśmy w obronie pani M. i rodziców pana Sebastiana - dodaje.
Pozwane zostały portale
O fundacji Freedom-24 trudno znaleźć więcej informacji ponad to, że działa od sześciu lat i – według deklaracji jej prezes – zajmuje się ochroną praw skazanych i oskarżonych. Niedawno, w imieniu rodziców i żony Sebastiana M., pozwała do sądu portale, na których pojawiały się informacje na temat tragicznego wypadku.
- Pani M. poprosiła, czy możemy w jakikolwiek sposób jej pomóc, więc śledziliśmy portale Wykop i Tablica.pl. I tam potwierdzały się informacje, o których wspominała rodzina, znaleźliśmy wyzwiska – od morderców, że kogo oni wychowali, że to bandyta, że pieniądze zrobiły swoje. Takie nieprzyjemne rzeczy – stwierdza Grażyna Boniecka.
- Od tego jest sąd i prokuratora, by dowodziła co się stało i jak się stało, a nie ludzie wydają wyroki. W tym przypadku, gdyby był możliwy publiczny lincz, to myślę, że tak by się stało – dodaje Boniecka.
Dowodami w śledztwie internautów były informacje, zdjęcia i filmy znalezione w sieci. Sprawdzili oni, że warte około miliona złotych, wzmocnione tuningiem, bmw pędziło co najmniej 300 km na godzinę, a kierowca kii nie zajechał Sebastianowi M. drogi.
Zdjęcia z wesela pomogły ustalić, że 32-latek pochodzi z bogatej łódzkiej rodziny i stać go na próbę ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości.
- Niech te zdjęcia by krążyły, ale tylko on powinien być upubliczniony, a pani M. powinna być zamazana. Niech pokazują pana Sebastiana, nie da się ukryć, bo są te zdjęcia wszędzie, ale nie zdjęcia rodziców, babci czy żony – mówi Grażyna Boniecka
- Zdjęcia były wcześniej rozpowszechnione w internecie, przez fotografa, który robił zdjęcia na ślubie – przypomniał reporter Tomasz Patora.
- Była podpisana umowa, że państwo wyrażają zgodę, ale nie na publiczne wynoszenie zdjęć – mówi Boniecka.
Kiedy prokuratura, po blisko dwóch tygodniach od wypadku, potwierdziła ustalenia internautów i wysłała za Sebastianem M. list gończy, posiadający polskie i niemieckie obywatelstwo mężczyzna wyjechał już z Polski. Najpierw do Berlina w celach biznesowych.
- Ze zgromadzonych dowodów nie wynika, iż wyjeżdżając do Niemiec podejmował już wtedy ucieczkę – mówi Krzysztof Wiernicki, prokurator prowadzący śledztwo w sprawie wypadku.
- Wydałem postanowienie o jego zatrzymaniu i doprowadzeniu do prokuratury, które realizowała policja. Realizowała to w taki sposób, że nie ujawniła rodzinie planów prokuratora. Rodzina tak naprawdę nie miała świadomości, iż grozi mu zatrzymanie – tłumaczy prokurator Krzysztof Wiernicki.
O chęci zatrzymania dowiedzieli się z konferencji?
„Mogę zapewnić, że będziemy z całą determinacją i bezwzględnością dążyć do ukarania tego sprawcy. To jest kwestia czasu, kiedy sprawca zostanie zatrzymany”, mówił blisko rok temu na konferencji Zbigniew Ziobro.
Zdaniem prowadzącego śledztwo prokuratora odpowiedzialność za ucieczkę Sebastiana M. może ponosić ówczesny prokurator generalny - Zbigniew Ziobro, który uprzedził kierowcę bmw o planach śledczych na konferencji prasowej.
- Mogło spowodować, iż podejrzany zdecydował się nie wrócić do kraju i podjąć decyzję o tym, iż będzie uciekał. Ostatecznie, finał tej ucieczki miał swoje miejsce w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – mówi prokurator Krzysztof Wiernicki.
- Został tam przekazany wniosek o jego ekstradycję, który nadal jest procedowany. Procedura, kiedy podejrzany nie wyraził zgody na dobrowolne jego przekazanie może trwać nawet dwa lata – dodaje prokurator.
Czy Sebastian M. wróci do Polski?
- Tak naprawdę do dzisiaj nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy i w ogóle sprawca zjawi się w Polsce – mówi adwokat Łukasz Kowalski, pełnomocnik bliskich ofiar wypadku na A1.
- Może dojść do sytuacji, w której Sebastian M. uniknie sprawiedliwości. A z drugiej strony, skazani w tej sprawie będą internauci, którzy próbowali ustalić, jak wyglądała prawda – zauważył w rozmowie z mecenasem reporter Tomasz Patora.
- Ja jestem wdzięczny internautom. Rodzina zawsze prosi mnie o to, żebym podziękował internautom i wszystkim osobom, które tego dnia jadąc tym odcinkiem drogi i widząc, co się na niej działo, wykazały chęć bycia świadkami w tej sprawie i złożyły zeznania. W imieniu rodziny dziękuję internautom, że dali taka dynamikę temu śledztwu – podkreśla mecenas Łukasz Kowalski.
Fundacja złożyła 27 pozwów
Fundacja Freedom-24 złożyła w sumie, w imieniu rodziny kierowcy bmw oraz jego znajomych 27 pozwów przeciw portalom, na których internauci prowadzili swoje śledztwo. Niebawem rozpoczną się trzy procesy w tych sprawach.
- Myślę, że to standardowa metoda, która ma na celu uciszenie sprawy, bo trzeba przyznać, że gdyby nie działania internautów, to sprawa nie miałaby takiego medialnego rozgłosu – podkreśla Michał Białek z portalu Wykop.pl
- Nie jest to pierwsza próba, w której nasz serwis otrzymuje pozew, w sytuacji, w której pozywający stara się uciszyć wolność słowa, z uwagi na to, że prawda o nim nie jest dokładnie taka jaką chciałby głosić – dodaje Michał Białek.
- Oczywiście dochodziło do komentarzy, które w pewien sposób łamały regulamin, ale w tym momencie podejmowaliśmy działania, aby takie sytuacje się nie pojawiały. Pamiętajmy, o tym, że to nie jest zwykła sprawa, zwykły wypadek. Mówimy o bardzo ważnej emocjonalnej sprawie, którą żyła cała Polska, w związku z tym nie można dziwić się emocjom – tłumaczy przedstawiciel Wykop.pl.
- Żona pana Sebastiana żąda zadośćuczynienia, ponieważ straciła pracę. Chodzi o 500 tys. zł. I te pieniądze, które ewentualnie zostaną wygrane zostaną przekazane na cele charytatywne – mówi Grażyna Boniecka.
Czy rodzina Sebastiana M. wpłaciła pieniądze na fundację Freedom-24?
- Nie, jeszcze nie dostaliśmy nawet jednej złotówki – stwierdza Grażyna Boniecka.
- A czy fundacja ma je dostać? – dopytywał reporter Uwagi!
- Ciężko powiedzieć, nie mogę kogoś zmusić. Jeżeli państwo M. będą mieli ochotę wpłacić na poczet fundacji jakiś zasób, to bardzo proszę – mówi Boniecka.
Kilka dni temu opinią publiczną wstrząsnęła nieoficjalna wiadomość, że Sebastian M. miał zarejestrować w Zjednoczonych Emiratach Arabskich firmę i otrzymać od władz tzw. złotą wizę, czyli status rezydenta tego kraju. Emiraty miały też zwrócić mu pobraną wcześniej kaucję. Polskie władze próbują ustalić, czy to prawda i w jaki sposób może wpłynąć na starania o ekstradycję.
- Czekamy na informacje od naszych służb dyplomatycznych, bo musieliśmy uruchomić kanał przepływu informacji – mówi Anna Adamiak, rzecznik prasowa Prokuratora Generalnego. I dodaje: - W naszej ocenie nie ma podstaw, aby uznać, że zmiana sytuacji na terytorium ZEA pana Sebastiana M. może wpłynąć na decyzję w sprawie jego ekstradycji.
Autor: wg
Reporter: Tomasz Patora