Mariusz Zyngier od 25 lat uczy elektroniki w technikum w Połańcu, niewielkiej miejscowości w województwie świętokrzyskim. - Jak przyszedłem do tej szkoły, to nie byłem zbyt dobrze nastawiony do nauki, miałem słabsze oceny. Pan Mariusz zmotywował mnie i moich kolegów - przyznaje Łukasz Czosnek, uczeń technikum w Połańcu
Lekcje bez podręczników
Nauczyciel na co dzień uczy przedmiotów zawodowych - elektroniki oraz obsługi urządzeń energetycznych. Prowadzi też lekcje robotyki, które wykraczają poza program.
- Ma swój własny system nauczania. My nie bez powodu nie używamy podręczników na lekcjach. Nie siedzimy w książkach, tylko cały czas coś robimy, coś badamy - opowiada Paweł Nadworski, uczeń Mariusza Zyngiera.
- Nie jestem książkowym nauczycielem pod tytułem: ja, kreda i tablica - śmieje się Mariusz Zyngier i już całkiem na poważnie dodaje: - Nasze zajęcia są zajęciami wymagającymi aktywności oraz podejścia: nauka i zabawa w jednym. To są elementy, które trzymają mnie w pracy.
Przyznaje, że dzięki temu przez 25 lat pracy, nigdy nie był nauczycielem znudzonym.
Pobudza kreatywność
Uczniowie Mariusza Zyngiera oprócz nauki wymyślają, jak udoskonalić działające urządzenia. Wynalazki uczniów takie jak drgająca laska dla niewidomych, zegarek lokalizujący osoby zaginione, czy analizator grupy krwi, zdobyły kilkanaście nagród krajowych i międzynarodowych konkursów.
Dla wielu uczniów technikum w Połańcu wygrane konkursy stały się przepustką na wymarzone studia. Jednym z trzech ubiegłorocznych absolwentów, którzy w ten sposób znaleźli się na Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie, jest Piotr Urban.
- Gdyby nie te konkursy, byłoby na pewno dużo ciężej. Mogłoby mi się nie udać dostać na tak dobrą uczelnię jaką jest WAT. Rozpoczynając studia, przez pierwszy semestr otrzymujemy stypendium. Dla naszych rodzin jest to spore ułatwienie - mówi Piotr Urban.
Uczy otwartości
Zamiłowanie Mariusza Zyngiera do podróży sprawiło, że od 16 lat zabiera uczniów na zagraniczne wycieczki. Dzięki projektowi "Naukowe wyprawy marzeń" młodzież zwiedzała nie tylko miasta w Europie, ale również w Maroku, Palestynie oraz Izraelu.
- Dla uczniów te wyprawy są takim momentem, który buduje w nich otwartość: otwartość na innego człowieka, kultury, religie. Uczniowie po tych wyjazdach zachowują się zupełnie inaczej, widzą, że rzeczy, które kiedyś dla nich były niemożliwe, stają się bardziej dostępne - tłumaczy Mariusz Zyngier.
Uczniowie Mariusza Zyngiera namówili go do wysłania zgłoszenia do nagrody Global Teachers Prize nazywanej edukacyjnym Noblem. Spośród 20 tysięcy zgłoszeń z całego świata wybrano 50 kandydatów do nagrody o wartości miliona dolarów.
- Nie kalkuluję. Bardzo spokojnie czekam na ogłoszenie wyników. Jestem mocno spełnionym nauczycielem, bez względu na to czy załapię się do grupy TOP 10, czy wygram. Dla mnie sukcesem jest to, że wśród 20 tysięcy zgłoszeń, ktoś z jury dostrzegł, co my w tej naszej małej miejscowości zrobiliśmy z uczniami - mówi Mariusz Zyngier.
"Tylko pan Mariusz tak nam pomaga"
W przypadku wygranej, część nagrody nauczyciel chciałby przeznaczyć dla wychowanków domu dziecka w Pacanowie. Mariusz Zyngier wraz z uczniami kwestuje na rzecz tego domu od 15 lat. Dzięki temu dzieci raz w roku wyjeżdżają na wycieczki.
- Pierwszy raz spotkałam osobę, która tak ciepło i spontanicznie potrafi nawiązywać kontakt z dziećmi. Dzieci bardzo go lubią. Nie mamy innych takich fundatorów. Tylko pan Mariusz tak nam pomaga - mówi Teresa Kurek s. Bogumiła, dyrektor Domu Dziecka w Pacanowie.
Kolejnym marzeniem nauczyciela są pracownie robotyki, które Mariusz Zyngier chciałby ufundować w wielu polskich szkołach. Na razie z nauczycielskiej pasji Zyngiera korzystają przedszkolaki z Połańca, które już uczą się programowania robotów.
Ogłoszenie zdobywcy nagrody dla najlepszego nauczyciela świata odbędzie się w połowie marca w Dubaju.