Jan Nowicki na stare lata wrócił w swoje rodzinne strony. We wsi Krzewent w województwie kujawsko-pomorskiem buduje dom. W leżącym nieopodal Kowalu się urodził. Mówi, że to jego pierwszy własny dom. - Dom musi powstać najpierw w ludzkim sercu – mówi Jan Nowicki. - Mury, dachy – to realizacja tego domu, który sobie wymarzyliśmy, i o którym możemy potem powiedzieć to, czego nigdy sobie nie mówiłem – czuję się, jak u siebie w domu. Szwędałem się po całej Polsce, trochę po świecie, w sprawach miłości, pracy, teatru, filmu. Nie miałem domu, mieszkałem w hotelach, samochodach. Może Jan Nowicki dlatego tak późno buduje dom, bo boi się spełniania marzeń? Wspina się na imponującą drewnianą wieżę obserwacyjną, którą postawił w swojej posiadłości, by z jej wyżyn rzec reporterce UWAGI!: - Gdy byłem małym dzieckiem, marzyłem, by mieć wieżę. Teraz, gdy ją mam, przestałem na nią wchodzić. Całe życie marzyłem o motocyklu, i w końcu go sobie kupiłem. Ale marzenie to jest coś tak ulotnego, że lepiej nie kupować tego motocykla. Filozoficzny dystans do życia nie przeszkadza mu, a raczej właściwie – pomaga brać to, co w nim najpiękniejsze. Zawsze był wielkim zwolennikiem kobiet, a kto wie, czy jeszcze bardziej nie było na odwrót. - Najczęściej byłem wybierany przez kobiety – mówi Jan Nowicki. – Pozwalało mi to uniknąć nieprzyjemnej sytuacji, gdy ja chcę, a one nie. Przez ponad trzydzieści lat Jan Nowicki był w związku z węgierską reżyserką Martą Meszaros. Byli partnerami w życiu i na planie filmowym. Teraz powrócił nieoczekiwanie do swojej dawnej miłości, jeszcze sprzed czasów Marty. - Zakochałam się w Janku wiele lat temu, gdy był bożyszczem kobiet – mówi Małgorzata Potocka, partnerka Jana Nowickiego. – Przeżyliśmy oszałamiającą miłość. Potem zawsze była we mnie tęsknota za tą miłością. Na swoje długie już bądź co bądź, ale wciąż pełnokrwiste i aktywne życie Jan Nowicki patrzy tak, jak na stare drzewa w swoim ogrodzie, którym pomaga dożyć swych dni – stawiając podpory, by nie zwaliły się na ziemię. - Z takim drzewem jest dokładnie tak, jak z człowiekiem – mówi Jan Nowicki. – Trzeba je podeprzeć, ale jak przechodzi, to co z tego, że przechodzi? Pojawi się następny, którego też trzeba będzie podeprzeć, i też minie. W porównaniu z fenomenem życia to są drobiazgi. Już wkrótce będziemy mogli zobaczyć Jana Nowickiego w filmie Jacka Bławuta ”Jeszcze nie wieczór”, którego akcja toczy się w domu starego aktora.