Kto kierował taksówką

Rodzina 27- letniej Danuty z Radomia nie może się doczekać nie tylko ukarania pijanego kierowcy, który zabił ich córkę. Policja nawet nie odebrała mu prawa jazdy.

Pijani kierowcy - mieli być szybko i skutecznie karani. Ustawa mówi, że jazda ”po kieliszku” jest przestępstwem. Okazuje się jednak, że egzekwowanie prawa jest mało skuteczne. 27-letnia Danuta - razem ze swoim chłopakiem - w sierpniu ubiegłego roku pojechała kupić samochód. To ona prowadziła nowe auto. Do domu nie dojechała. Dziewczyna zginęła w wypadku drogowym kilkanaście kilometrów od Radomia. Ślady na miejscu wypadku wskazują, że pijany kierowca taksówki, który miał prawie dwa promile alkoholu we krwi, stracił panowanie nad pojazdem. Jego samochód zjechał na przeciwległy pas i zderzył się z samochodem dziewczyny. Odwieziono ją do szpitala, ale tam po kilku godzinach zmarła. Zginęła też jedna z pasażerek taksówki. Wypadek wydarzył się ponad pół roku temu, a policjantom nie udało się jednoznacznie ustalić, kto kierował taksówką. Mimo, że śledztwo prowadzono kilka miesięcy i przesłuchano wszystkich żyjących uczestników wypadku! - Pasażerowie taksówki byli nietrzeźwi i nawet nie bardzo wiedzą jak się znaleźli w tym miejscu – mówi komisarz Janusz Guziak z Komendy Powiatowej Policji w Białobrzegach. Chociaż podczas śledztwa przyjęto, że taksówką kierował jej pijany właściciel, to nie zabrano mu prawa jazdy. Policjanci nie potrafili ustalić kto kierował taksówką. Reporter ”Uwagi!” dowiedział się tego w ciągu kilku godzin. Rodzina taksówkarza potwierdza, że to on kierował samochodem. Tego dnia pijanego taksówkarza za kierownicą wiedzieli także jego koledzy z pracy. Prokuratura twierdzi, że policja popełniła błąd. Jej zdaniem taksówkarzowi trzeba było zabrać prawo jazdy. - Powinna być podjęta decyzja zatrzymania prawa jazdy bez względu na to, jaka będzie kwalifikacja czynu i kto według opinii biegłych będzie odpowiadał za spowodowanie wypadku - mówi Piotr Figas, szef prokuratury w Grójcu Prokuratura już kilka miesięcy czeka na opinie biegłego, która jednoznacznie określi, kto kierował taksówką. Mężczyzna nie pracuje jako taksówkarz, chociaż w każdej chwili może wsiąść i prowadzić samochód, bo nikt nie odebrał mu do tego uprawnień. Na razie jednak, jak mówi jego matka, nie pozwala mu na to stan zdrowia..., bo przechodzi intensywną rehabilitacje po wypadku.

podziel się:

Pozostałe wiadomości