Wiele dzieci spędza czas bawiąc się na ulicy, gdyż nikt nie poświęca im należytej uwagi, nie pilnuje, nie zachęca do powrotu do domu. - Na dworze jest fajnie. Rodzice wracają do domu o godzinie 24. Nudzimy się. W wolny czasie chodzimy do koleżanek, do parku. Jak mamy pieniądze, to podjeżdżamy tramwajem do Dworca Wschodniego – opowiadają dzieci. Nie zawsze są to dzieci z rodzin patologicznych. - Głównie pochodzą ze środowisk biednych, ale pochodzą również z dobrych domów. W tych ostatnich, nie ma tzw. dobrych relacji między dzieckiem a rodzicem. W związku z tym, te maluchy na ulicy znajdują wszystko czego potrzebują – wyjaśnia Anna Sawczuk. W prawie każdej dzielnicy są ubogie osoby. Przy jednej z ulic na warszawskiej Pradze, od kilku lat działa świetlica. - Codziennymi efektami pobytu w świetlicy jest to, że dzieci dobrze się tu ze sobą czują i mają dobre przeżycia. To daje dobrą bazę na dorosłe życie – powiedziała Anna Szymczak, prezes Stowarzyszenia dla Rodziny. Dudziarska. Większość mieszkańców tego socjalnego osiedla, to ludzi eksmitowanych z różnych dzielnic Warszawy. Nie dojeżdża do niej żaden autobus. Najkrótsza droga do miasta prowadzi przez torowisko. Mieszkające tu dzieci byłyby pozostawione same sobie, gdyby nie działająca od trzech lat świetlica. - Wnuczek ma cztery lata. Moja córka się uczy, nie pracuje. Przedszkole kosztuje ok. trzystu złotych, a ognisko jest darmowe. Jest darmowe wyżywienie – mówi Danuta Glinicka, mieszkanka osiedla Dudziarska. W świetlicy jest przedszkole dla najmłodszych. Starsze dzieci placówka zabiera na wycieczki i zwiedzanie. Organizowane są tanie kolonie oraz częste wyjazdy do kina i teatru. W ten sposób organizatorzy chcą pokazać dzieciom, że nie są skazane na życie na ulicy. - Mam nadzieję, że damy tym dzieciom siłę i możliwości wyrwania się z tego terenu - mówi pani Joanna, kierownik świetlicy.