Rok temu dziecko zaczęło utykać na lewą nogę. Po badaniach, lekarze orzekli, że wymagana jest natychmiastowa operacja lewego biodra. W listopadzie minionego roku, w Klinice Ortopedii Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie chłopca poddano operacji, ale zamiast lewego, lekarze zoperowali prawe biodro. Po operacji Kacper został zagipsowany od pasa w dół. Gdy po pięciu tygodniach gips zdjęto okazało się, że... chłopiec nadal nie może chodzić. Kacper czeka na kolejną operację - tym razem chorej-lewej nogi. Prawe biodro zaś wymaga rehabilitacji pooperacyjnej. Lekarze ze szpitala bagatelizują sprawę. Twierdzą, że obydwa biodra chłopczyka wymagały operacji. Choroba, na którą cierpi chłopiec ma tendencje do przerzutów. Lekarze twierdzą, że zoperowali prawe biodro, by nie dopuścić do jego choroby. Rodzice są jednak innego zdania, powołują się na dokumentację, w której wyraźnie jest napisane tylko o jednym chorym biodrze. Natomiast zapisy dotyczące operacji prawego biodra pojawiły się juz po jego operacji. Dlaczego? Lekarze stwierdzają: dokumentacja była niepełna. Czy w ten sposób chcą zatuszować swój błąd? Rodzice zabrali Kacpra z lubelskiego szpitala, a kolejną operację chcą przeprowadzić w Otwocku. Sprawą zainteresowała się już Prokuratura i Izba Lekarska w Lublinie. Rodzice zapowiadają skierowanie sprawy do sądu. Liczą także na zadośćuczynienie.