Zgwałcili ją koledzy brata?

TVN UWAGA! 136024
Pani Edyta spędzała wieczór w klubie. Kolega zaproponował jej, że w towarzystwie swoich znajomych podwiezie ją do domu. Zamiast tego kobietę wywieźli do lasu. Podejrzani o gwałt, mimo postawienia im zarzutów, nie zostali aresztowani. Są na wolności. Czy prokurator nie dał wiary ofierze? A może zeznania wszystkich przesłuchanych wydawały się rozbieżne?

Tego wieczoru Edyta wybrała się z bratem do pubu. Tam spotkała Rafała, swojego dobrego kolegę. - Poprosił mnie do tańca. Skończyła się piosenka, a ja mówię, że idę na autobus, bo muszę wracać do domu. Poszłam na przystanek. Zadzwonił Rafał i powiedział: poczekaj, to my cię podwieziemy do domu – relacjonuje Edyta. Rafał zabrał Edytę z dworca. Nie miała powodu, aby się obawiać. Jednak tuż za miastem, samochód skręcił do lasu. - Wjeżdżaliśmy co chwila w jakąś ścieżkę, w jakąś dróżkę. Na końcu straciłam orientację. Właśnie w tym momencie zaczęłam się bać. Potem usłyszałam: no to teraz możesz nam zapłacić za to, że chcemy cię podrzucić do domu – opowiada dalej pani Edyta. Kobieta twierdzi, że została wielokrotnie zgwałcona. Nie mogła uwierzyć, że zrobił jej to również Rafał. Znała go przecież siedem lat. - Najbardziej właśnie zapamiętałam Rafała. Nie dość, że w ogóle dopuścił do tego, żeby robili mi to wszyscy, to jeszcze on. I to w napadzie takiego szału, agresji – wspomina Edyta. O czwartej nad ranem mężczyźni zostawili dziewczynę pod blokiem. - Jak przyjechałam do domu to byłam w takim stanie… Straszny ból, nie mogłam usiąść. Chciałam się wykąpać. Nie mogłam nawet do wanny usiąść… Tak mnie to wszystko bolało – opowiada przez łzy Edyta. Kobieta skrywała przed rodziną to co się stało, wstydziła się, czuła się upokorzona. - Była cicha, smutna, non stop zamyślona chodziła. Po prostu sama nie wierzyła, że takie coś on mógł jej zrobić – mówi brat Edyty. Dziewczyna szukała potwierdzenia tego co się stało. Bała się, że nikt jej nie uwierzy. Do jednego ze sprawców, wysłała SMS-a o kontrowersyjnej treści: „Karolku, czy będziemy się jeszcze spotykać?” - Chciałam mieć dowód na to co się stało. I odpisał, że to co było on zastawia dla siebie i żebym ja zostawiła te chwile dla siebie – tłumaczy Edyta. Kiedy minął szok i doszła do siebie, kobieta zdecydowała się zeznawać w prokuraturze. - Najgorsze były pytania o to co się stało. Opisywanie wszystkiego. Byłam na obdukcji. Prokurator dawał mi do zrozumienia, że sprawa nie jest do wygrania. Że gdyby mnie pobili, albo zabili, to byłoby chociaż wiadomo, że coś było – mówi Edyta. Sprawcom postawiono zarzut wielokrotnego gwałtu. Nie przyznali się jednak do winy. Prokurator nie zastosował też wobec nich tymczasowego aresztu. Późna obdukcja ginekologiczna nie wykazała śladów biologicznych. Zeznania Edyty znacznie różniły się od zeznań wszystkich trzech podejrzanych. Dowody gwałtu były więc dla śledczych zbyt słabe. - Prokurator nie wykluczył sprawstwa. Ale ponieważ nie ma dużego prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, dlatego odstąpił od stosowania środków zapobiegawczych – komentuje postanowienie prokuratury Jacek Derda z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Po tym wszystkim Edyta trafiła pod opiekę psychologa. - Pani Edyta jest w słabej formie. Podjęła leczenie psychologiczne. Sam fakt, że podjęła walkę, że złożyła zeznania, to jej pomoże dojść do równowagi. Mimo wszystko. Ponieważ wyszła z roli ofiary – komentuje psycholożka Jolanta Tomaszewska. Mimo to Edyta wciąż odczuwa lęk i obawia się, że jej zeznania nie wystarczą do ukarania sprawców. - To teraz nie mogę dojść do siebie. Boję się. Spać nie mogę. Nie byłabym w stanie tego wszystkiego wymyślić. Nawet nie potrafię nazwać tych rzeczy, które oni mi robili – opowiada Edyta.

podziel się:

Pozostałe wiadomości