Matka, ojczym i dziesięcioletni Krzyś nie żyją. Dramat rozegrał się pod koniec października. Początkowo utrzymywano, że było to zbiorowe samobójstwo. Dziś już wiadomo, że kobieta i jej synek zostali zamordowani. - Wyniki, które otrzymaliśmy, jednoznacznie wskazują na to, że doszło do zabójstwa matki i 10 – letniego dziecka. Na pewno dokonał tego ojczym, a mąż matki. 31- letni mężczyzna po dokonaniu obu zabójstw popełnił samobójstwo – wyjaśnia Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Rodzina nie miała bliskich znajomych, ani przyjaciół. Z sąsiadami z bloku też nie utrzymywali praktycznie żadnych kontaktów. Także ulatniający się zapach rozkładających się ciał nikogo nie zainteresował. - My byliśmy przekonani, że to sąsiadów śmieci. Na klatce taka plama była, myślałyśmy, że to tak śmierdzi. Myślałam, że wyjechali na wakacje, bo ich często nie było – tłumaczy sąsiadka. Również kontakty z rodziną były raczej chłodne i sporadyczne. Zamordowana Anna K. tuż przed śmiercią napisała list do swojej matki opisujący powody planowanego samobójstwa. Miały nim być kłopoty finansowe. Gdy list ten dotarł do skrzynki, matka była jednak za granicą i nie mogła pomóc córce. Być może, dlatego właśnie zbrodnię ujawniono dopiero po dziesięciu dniach. Jakie były prawdziwe powody tej zbrodni, nikt nie wie. Anna i jej ukraiński mąż Igor od pół roku prowadzili punkt gastronomiczny w pasażu handlowym. Zainwestowali w jego uruchomienie sporo pieniędzy. Jednak nie zalegali z opłatami, zatrudniali nawet jednego pracownika. Dlatego kłopoty finansowe nie przekonują wszystkich znajomych rodziny. - Taka wstęga nieszczęść w tej rodzinie. Ojciec Ani powiesił się na drzwiach w kuchni. Później druga tragedia – brat zginął w Holandii. Teraz znowu Ania, dziecko i mąż. To jest tragedia. Myślę, że jak na jedną rodzinę, to jest za dużo – powiedziała Krystyna Z., znajoma rodziny Anny. Czytaj także:Morderstwo w kaplicy Morderstwo z zazdrości