Zabił dziewczynę młotkiem

TVN UWAGA! 135286
Ona wzorowa uczennica, on z rozbitej rodziny, uzależniony od narkotyków. Kochała go, chciała wyciągnąć z nałogu. Kiedy zaprosił ją do siebie, pobiegła jak na skrzydłach. Kilka godzin później nie żyła.

Nikola i Patryk chodzili do gimnazjum w Lądku Zdroju. Ona, 15-latka, była wzorową uczennicą, przewodniczącą samorządu szkolnego. Patryk, rok starszy, uczył się słabo, wagarował. Mieszkał sam. Z ojcem nie utrzymywał kontaktów, choć mieszkali pół kilometra od siebie, matka w domu bywała rzadko, pracowała do późna w barze albo wyjeżdżała do pracy w Niemczech. Nikola, odkąd Patryk dołączył we wrześniu do jej klasy, myślała tylko o nim. Zwierzała się przyjaciółkom ze swojej miłości. Chłopak tego uczucia nie odwzajemniał. Jego koledzy opowiadają, że kiedy byli razem, odnosił się do niej dobrze, ale najczęściej narzekał, że chciałby, aby dziewczyna się od niego odczepiła. Mówią, że Patryk był uzależniony od narkotyków – marihuany, amfetaminy, lekarstw. Nikola chciała pomóc mu, by wyszedł z nałogu. - Wszystko, co miał w domu, to przećpał – mówią koledzy Patryka. - Jak nie ćpał jeden dzień, to gryzł paznokcie. Kilka dni temu Patryk po raz pierwszy zaprosił Nikolę do siebie. Dziewczyna uradowana szykowała się do wizyty, stroiła się. - Zadzwonili z domu Patryka, stali na balkonie, śmiali się – mówi Kamila, koleżanka Nikoli. Nikola była strasznie szczęśliwa. Kilka godzin później Patryk napisał na Gadu-Gadu do koleżanki Nikoli. Pisał, że jej szuka. - Napisał, żebym dała Nikolę na Gadu – Gadu, a ja wiedziałam, że ona cały czas u niego jest – mówi Kasia, koleżanka Nikoli. – Chciał zrobić sobie alibi. Niedługo później Patryk zadzwonił do kolegi. Prosił, by szybko do niego przyszedł. - Powiedział, że Nikola przyczołgała się do niego zakrwawiona, z rozbitą głową – mówi Łukasz, kolega Patryka. – Kiedy przyszedłem, zobaczyłem, że Nikola leży z głową na tapczanie, cała we krwi. Zmierzyłem jej tętno, sprawdziłem, czy oddycha i zadzwoniłem na policję. Patryk mówił, żebym nie dzwonił, bo będzie na niego i żebym pomógł mu ją wynieść. Zatrzymany Patryk przyznał się do zadania Nikoli ciosów młotkiem w głowę. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego zabił przyjaciółkę, mówił, że doszło do awantury i że był w stanie emocjonalnego wzburzenia. W jego krwi stwierdzono śladowe ilości narkotyków. Matka Nikoli do tej pory nie może uwierzyć, że Patryk zabił jej córkę. Chłopak często przychodził do domu dziewczyny. Nikola pomagała mu w lekcjach, razem bawili się, oglądali filmy. Patryk wiele razy rozmawiał z jej matką. Choć wiedziała o jego problemach, lubiła go. - Był dobry, nigdy przy mnie nie przeklinał, nie widziałam, żeby był zdenerwowany – mówi ze łzami w oczach Renata Żelazko, matka Nikoli. – Nie wiem, co się stało. Do końca w niego tak wierzyłam. Nawet już po wszystkim go broniłam. Już kilka miesięcy temu na problemy z Patrykiem zwracali uwagę rodzice jego kolegów. Matka jednego z nich mówi, że rozmawiała z dyrektorem gimnazjum i zwróciła mu uwagę na to, że chłopiec zażywa narkotyki i deprawuje rówieśników. Dyrektor szkoły pamięta tę rozmowę, ale nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wyciągnął z niej wniosków i nic nie zrobił. - Nie miałem sygnałów, że Patryk jest agresywny – mówi Dariusz Wędziński, dyrektor gimnazjum w Lądku Zdroju. – Był uczniem zamkniętym w sobie, nie okazywał negatywnych emocji ani w zachowaniu, ani w słownictwie. Od wiosny ubiegłego roku Patryk był pod opieką kuratora, ale nadzór nic nie dał. Na kilka dni przed tragedią do sądu trafił wniosek o zaostrzenie środków wychowawczych. Sąd nie zdążył się nim już zająć. Teraz sąd zdecydował, że mimo swojego wieku, Patryk będzie traktowany podczas śledztwa i procesu jak dorosły. Jako nieletniemu grozi mu maksymalnie dziesięć lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości