– Od wielu lat jestem weterynarzem-chirurgiem zajmującym się najcięższymi przypadkami, jestem też miłośnikiem zwierząt. To, co zobaczyłem w programie „Uwaga!”, wstrząsnęło mną i moimi współpracownikami. Nie mieści nam się w głowie, że lekarz może tak postępować. Pani doktor została przez nas zatrudniona ledwie półtora roku temu, o tym co się dzieje w hodowli jej ojca nie mieliśmy pojęcia i oczywiście w żaden sposób nie miało to związku z działalnością naszej przychodni – tłumaczy.
Jego klinika weterynaryjna jest jedną z najbardziej renomowanych w Łodzi, on sam od lat angażuje się – także finansowo - w działalność fundacji pro-zwierzęcych. Po obejrzeniu programu skontaktował się z fundacją „Viva” i zaoferował pomoc w opiece nad zabranymi z hodowli zwierzętami.