- Zawsze będzie istniał niedosyt przygotowania organów ścigania do walki z przestępczością – dodaje podinsp. Mirosław Bednarski, przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Komendzie Stołecznej Policji. Ale problemem są także niskie pensje. Jego zdaniem każdy, kto wstępuje do policji, powinien mieć świadomość, na jakie wynagrodzenie się godzi. Policjant zaczynający pracę może liczyć 1,5 tys. zł pensji, dzielnicowy po pięciu latach pracy zarabia 2 tys. zł, prawie tyle samo dostaje detektyw. Komendant powiatowy po 20 latach zarobi prawie 5 tys. zł, wojewódzki ponad 7 tys. zł, a komendant główny kilkanaście tysięcy złotych. Na wynagrodzenie policjanta ma wpływ wiele czynników. Między innymi lata pracy, stopień oraz to, czym się zajmuje. To jednak nie jest w stanie zrekompensować fatalnych warunków, w jakich muszą pracować policjanci obarczeni biurokracją przy prowadzeniu niemalże każdej zgłoszonej sprawy. - Za własne pieniądze składamy się i malujemy ściany, albo wynajmujemy malarza. Nie możemy liczyć na standard, który mają banki, czy inne instytucje – wyjaśnia Jan Norkowski. Policjanci narzekają też na upolitycznienie policji. - Policja, mimo zapowiedzi polityków, jest upolityczniona. Każda ekipa rządząca powołując się na walkę z przestępczością i na polepszenie funkcjonowania policji, zmienia strukturę organizacyjną policji. My ciągle przechodzimy metamorfozę organizacyjną. Bezpieczeństwo jest bardzo medialnym hasłem. Przy wyborach politycy często wybierają kwestie bezpieczeństwa, jako swoje hasła sztandarowe. Bardzo też często po wyborach o tym haśle zapominają - dodaje. Mirosław Bednarski.