Pani Iwona jest trenerką psów. Kiedy kobieta miesiąc temu wracała z treningów na Łotwie, w samochód, którym przewoziła zwierzęta uderzyła ciężarówka. Po wypadku dowiedziała się, że ma czekać kilkadziesiąt godzin na lawetę. Dlatego postanowiła sama wrócić do domu uszkodzonym autem.
O problemie z ubezpieczeniem napisała w internecie
- Wiedziałam, że jak to jest szkoda z OC sprawcy, to rzecz ma być przywrócona do stanu sprzed szkody – mówi kobieta. I dodaje: - Dostałam wycenę szkody na 22 tys. zł. A potem informację o szkodzie całkowitej.
Pani Iwona była w szoku - przekonuje, że wartość pojazdu w stanie w jakim był on przed wypadkiem została znacznie zaniżona i na tej podstawie zaproponowano jej śmiesznie niskie odszkodowanie. Zdesperowana kobieta opisała wszystko internecie.
- Najgorsze było to, jak czytałam komentarze pod moim postem. Mnóstwo ludzi pisało, że miało tak samo – mówi kobieta.
Po burzy, jaka wybuchła w sieci, firma ubezpieczeniowa przyznała się do błędu, zmieniła wycenę szkody i uznała, że nie jest to szkoda całkowita ponieważ auto można naprawić.
- Uważam, że jeżeli kupuję ubezpieczenie, to ubezpieczyciel powinien grać fair. Dlaczego mamy walczyć o ubezpieczenie? – oburza się pani Iwona.
Kiedy ubezpieczyciel wpisuje szkodę całkowitą?
Szkodę całkowitą ubezpieczyciele stwierdzają wtedy, gdy naprawa pojazdu jest nieopłacalna.
Jednak, to czy usłyszymy o szkodzie całkowitej zależy od rodzaju ubezpieczenia, z którego pokrywa się skutki wypadku.
Jeżeli mamy otrzymać odszkodowanie z polisy OC sprawcy wypadku, wtedy ubezpieczyciel musi pokryć koszt naprawy auta w całości, jeżeli ten koszt nie przekracza wartości auta przed wypadkiem.
Jeżeli liczymy na odszkodowanie z naszej polisy AC, sytuacja jest zupełnie inna i zależy od warunków naszego ubezpieczenia. Najczęściej ubezpieczyciele stwierdzają szkodę całkowitą, wtedy, gdy koszt naprawy przekracza 70 proc. wartości auta, a czasem nawet mniej.
- Za szkodami całkowitymi jest parę problemów – przyznaje Aleksander Daszewski, ekspert ubezpieczeniowy i radca prawny w biurze Rzecznika Finansowego.
- Jest kwestia zaniżenia wartości pojazdu przed szkodą. Druga grupa problemów tj. kwestia wyceny kosztów naprawy. Zakłady, żeby osiągnąć poziom szkody całkowitej, co jest dla nich bardziej opłacalne, zawyżają koszty naprawy w stosunku do wartości rynkowej pojazdu, żeby przekroczyć próg wartości pojazdu przed szkodą. I trzecia podgrupa, to kwestia wyceny pozostałości pojazdu po szkodzie, gdzie zakłady ubezpieczeń próbują zawyżyć wartość pozostałości – wymienia Aleksander Daszewski.
Jak starać się o wyższe odszkodowanie?
W auto pana Przemysława uderzył inny samochód, więc mężczyzna był pewien, że będzie mógł naprawić swój pojazd, a koszty naprawy będą w całości pokryte z polisy OC sprawcy. Tymczasem usłyszał, że uszkodzenia jego samochodu to szkoda całkowita.
- Na infolinii powiedzieli mi, że nie wiedzą, dlaczego mam szkodę całkowitą, ponieważ dopiero trwają wyliczenia. Wtedy zacząłem rozumieć, że jest teza, a dopiero potem są dokumenty – mówi pan Przemysław. I dodaje: - Na drugi dzień zadzwoniłem z pytaniem, jaka jest wartość tego auta. Usłyszałem, że jest to 80 tys. zł. Zacząłem się odwoływać.
Niezależny rzeczoznawca określił wartość samochodu na kwotę ponad 100 tys. złotych. Sprawa trafiła do Rzecznika Finansowego, który pomaga ubezpieczonym w sporze z firmami ubezpieczeniowymi i wtedy… ubezpieczyciel przyznał, że zaniżył wartość samochodu.
- Nowa wartość samochodu wynosi 89,2 tys. zł, natomiast kosztorys naprawy to 88,9 tys. zł. Wówczas pomyślałem, że to już nie jest szkoda całkowita. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni, tj. szkoda częściowa – mówi pan Przemysław.
Pan Przemysław uznał, iż odniósł sukces, ale okazało się, że nie, bo nadal ubezpieczyciel stał na stanowisku, że doszło do szkody całkowitej.
- Dochodzę do pytania, które zadaje swojemu 8-letniemu synowi, jak rozwiązuje zadania domowe, ile jest dwa plus dwa. Wie, że to jest cztery. Natomiast dział likwidacji uważa, że jest pięć. To jest bolesne, ponieważ moje dzieci na co dzień obserwują ojca, który z jednej strony powinien być dla nich bohaterem, a z drugiej przegrywa walkę o sprawiedliwość – mówi mężczyzna.
Aby rozstrzygnąć to, kto ma rację w tym sporze zapytaliśmy o opinie rzeczoznawcę samochodowego Marcina Średzińskiego.
- Według danych, które są opisane nie występuje szkoda całkowita. A dzieje się tak prawdopodobnie, dlatego, że jest to korzystne dla firmy ubezpieczeniowej – uważa ekspert.
Jeżeli usłyszymy o szkodzie całkowitej ubezpieczyciel wypłaci nam odszkodowanie, pomniejszone jednak o wartość wraku, który możemy sprzedać.
Teoretycznie ubezpieczyciel może pomóc w sprzedaży wraku, ale zazwyczaj ubezpieczyciele zostawiają nas z tym problemem.
Jednym z trików, które stosują niektóre firmy ubezpieczeniowe, żeby wypłacić niższe odszkodowanie jest zawyżanie ceny wraku.
Często taki uszkodzony samochód jest wart dla kupującego połowę wartości określonej przez ubezpieczyciela albo nawet mniej.
Co powoduje, że ubezpieczony dostaje znacznie mniejsze odszkodowanie.
Zawyżanie kosztów wraków?
- Ubezpieczyciel pierwotnie wypłacił niecałe 9,5 tys. zł i uznał sprawę za zakończoną. Według ubezpieczyciela uszkodzony samochód warty jest 36 tys. zł. Ale nie sprzedam go za tyle – mówi pan Janusz, kolejny nasz rozmówca.
Za uszkodzony samochód kupcy oferowali mężczyźnie kilkanaście tysięcy złotych. Ostatecznie udało mu się sprzedać go za 21 tys. złotych. W tym przypadku możemy zauważyć, że aby wypłacić jak najmniejsze odszkodowanie, ubezpieczyciel zastosował znany już nam trik, czyli obniżył wartość auta przed wypadkiem.
- Ubezpieczyciel zyskuje na tym nie mniej ni więcej ponad 20 tys. zł. Mamy ileś tysięcy takich ludzi i robią się grube miliony złotych – podlicza pan Janusz.
- Jeśli nie znajduje się żaden chętny nabywca za cenę wskazaną przez firmę ubezpieczeniową, to powinno nam to już w jakiś sposób uświadomić, że ta wycena może zawierać jakieś istotne błędy – mówi Marcin Średziński.
- Jestem do tyłu 14676 zł. Nie ma innego wyjścia niż napisać pismo – mówi pan Janusz.
I tak też się stało:
„Zwracam się z prośbą o wyrównanie strat związanych ze szkodą. Według waszej wyceny samochód w stanie uszkodzonym wart jest 36,176 zł, a cena ta nie uwzględnia wartości rynkowej. W związku z tym domagam się dopłaty do wypłaconego odszkodowania, które przynajmniej częściowo zmniejszyłoby poniesione straty. Jeżeli wasza wycena była rzetelna domagam się zwrotu kwoty 14,6 tys. zł. Liczę na poważne potraktowanie sprawy”, napisał mężczyzna.
Chcieliśmy się dowiedzieć, jak ubezpieczyciel wyjaśni nam swoje wyliczenia i czy wobec tylu niejasności zamierza zmienić swoją decyzję. Rzecznik firmy ubezpieczeniowej nie zgodził się wystąpić przed kamerą zasłaniając się tajemnicą ubezpieczeniową. Ale okazało się, że nasza interwencja odniosła skutek.
- Ubezpieczyciel wypłaci mi różnicę między ceną, za którą zbyłem uszkodzony samochód, a wartością uszkodzonego samochodu – cieszy się pan Janusz. I dodaje: - W sytuacji emeryta, to są bardzo duże pieniądze.
Zapytaliśmy eksperta, czy słysząc „szkoda całkowita” od razu jesteśmy na przegranej pozycji?
- Nie, nic z tych rzeczy. Zawsze trzeba walczyć o swoje. Firmy ubezpieczeniowe, według mojej wiedzy, od kilku lat stosują jako mechanizm wspomagany sztuczną inteligencją. Sztuczna inteligencja przelicza kosztorys naprawy i takie rzeczy się zdarzają, o tym się nie mówi w oficjalny sposób. Teoretycznie zawsze ktoś powinien to sprawdzić. Jeżeli mamy chociaż cień podejrzenia, że nam się coś należy, że coś zostało zrobione nie tak, to zachęcam do działania – mówi Marcin Średziński.
- O ile firma wcześniej próbowała unikać kontaktu ze mną, to teraz wysłała do mnie pismo, w którym proponują bezpośrednie spotkanie z rzecznikiem klienta. Biorę na to spotkanie kalkulator, bo wierzę, że nie będziemy tworzyć nowej matematyki – mówi pan Przemysław.
Pan Przemysław pozytywne zakończył swoją sprawę. Ostatecznie ubezpieczyciel zwiększył kwotę odszkodowania i sam sprzedał uszkodzony samochód.
Jeśli mamy wątpliwości co wysokości należnego nam odszkodowania najlepiej poprosić o pomoc niezależnego rzeczoznawcę lub prawnika. Można też zwrócić się o pomoc do Rzecznika Finansowego, który wspiera klientów w sporach z instytucjami rynku finansowego.
Autor: wg
Reporter: Mariusz Zieliński