Okrutne morderstwo w Mławie, a potem fala oskarżeń ze strony matki podejrzewanego. „Nie możemy przejść żałoby”

Okrutne morderstwo w Mławie, a potem fala oskarżeń ze strony matki podejrzewanego
Okrutne morderstwo w Mławie, a potem fala oskarżeń ze strony matki podejrzewanego. „Nie możemy przejść żałoby”
Okrutne zabójstwo 16-letniej Mai z Mławy to jedna z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat. Dlaczego matka podejrzewanego o morderstwo 17-latka po tragedii atakuje publicznie ofiarę i jej rodzinę?

16-letnia Maja zniknęła pod koniec kwietnia po wyjściu na spotkanie z dawnym kolegą, 17-letnim Bartoszem, w warsztacie należącym do jego rodziny. Chłopak mówił policji, że nie wie, co później stało się z Mają, ale po tygodniu poszukiwań potwornie zmasakrowane ciało dziewczyny znaleziono ukryte w krzakach, kilkaset metrów od miejsca spotkania nastolatków. Chłopiec został zatrzymany w Grecji, gdzie wyjechał kilka dni wcześniej w ramach szkolnej wymiany.

W ślad za 17-latkiem podejrzanym o morderstwo do Grecji pojechała jego matka.

Co mówi matka 17-letniego Bartosza G.?

Matka Bartosza G. kilka dni temu postanowiła udzielić wywiadu jednej z greckich telewizji.

- W Grecji czujemy się bezpiecznie zarówno ja, jak i syn. Bartka traktują jak człowieka, a nie jak mordercę, zwyrodnialca – mówiła kobieta.

Zgodziła się też na rozmowę z reporterem Uwagi!

- Oni podobno spotkali się w salonie, a tam jest kamera od czterech lat nieczynna i nie wiem, co tam się wydarzyło. Potem widać, jak ona wędruje na czworaka na korytarzu, naga i idzie w kierunku schodów. Może spadła ze schodów, nie wiem – stwierdza kobieta.

- Może uciekała przez Bartkiem? – zapytał reporter Uwagi! Tomasz Patora.

- Nie, bo szła swobodnie – przekonuje matka 17-latka.

- A co w tym czasie robił pani syn? – dopytywał dziennikarz Uwagi!

- Szedł obok. Szli w kierunku schodów, gdzie wychodzi się z zakładu. Co się stało na schodach, nie wiem. Mogła spaść ze schodów, a że była na czworaka, to po prostu poleciała po nich przodem. Nie wiem tego, bo tam nie ma kamery – mówi matka Bartosza G.

Co stało się z 16-letnią Mają z Mławy?

- Około 19:53 Maja napisała do koleżanki wiadomość o treści: „Szybko” i koleżanka, chyba po 20 próbowała się dodzwonić i już nie mogła się dodzwonić – przywołuje pani Eliza, kuzynka Mai.

- Być może córka ostatkiem sił próbowała uciec przed oprawcami – mówi pan Jarosław, ojciec Mai.

Według ustaleń policji Maję zamordowano wieloma ciosami w głowę narzędziem o tępej krawędzi, przypalano ją także papierosami, a zabójca próbował spalić ciało, oblewając je uprzednio łatwopalną substancją. Zdaniem policji i prokuratury dowody wskazują na to, że sprawcą jest Bartosz G.

- Będzie ogłoszony mu zarzut i będzie przesłuchany w charakterze podejrzanego – zapowiada Bartosz Maliszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Płocku. I dodaje: - Chodzi o zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Polskie prawo przewiduje karę dożywotniego pozbawienia wolności, natomiast z tego względu, że ma 17 lat, maksymalna kara wynosi 30 lat.

Sprawa okrutnego mordu stała się głośna w całej Polsce. Ulicami Mławy przeszedł marsz pamięci, a swoje oburzenie wyrażały setki ludzi. Oliwy do ognia dolała jednak matka podejrzanego Bartosza, która tuż po znalezieniu ciała, zaczęła w sieci obciążać odpowiedzialnością za to, co się stało, zamordowaną Maję i jej rodzinę.

- Zamieszcza wpisy typu, że jeżeli coś spotka kogoś z naszej rodziny, to nie ręczy za siebie. My, w jakiś sposób, czujemy się zagrożeni – mówi ojciec zmarłej Mai.

- Dopuściła się komentarzy typu: „Niech gnije w grobie, niech gryzie ziemię” – przywołuje pani Eliza.

- Napisała, że śmieć wylądował tam, gdzie jego miejsce, czyli w śmietniku. Nie możemy przejść żałoby, bo z każdej strony jesteśmy przez tę kobietę atakowani i oczerniani – oburza się pan Jarosław.

Co na to matka 17-letniego Bartosza?

- Uważam, że te posty, jak najbardziej są na miejscu, bo ja w tych postach piszę prawdę – stwierdza.

Matka 17-latka pisała m.in., że jej syn padł ofiarą internetowego hejtu i sugerowała, że miała w tym uczestniczyć Maja.

- Nie podaje żadnych dowodów na to, że Maja była hejterką, nie ma tego w internecie i nigdzie. To są moim zdaniem, tylko pomówienia – uważa pani Eliza.

- On był Mai kolegą ze szkoły, z mojej wiedzy wynika, że przez dwa lata nie miała z nim kontaktu. Wtedy wyjechała do innego miasta. Po powrocie w jakiś sposób została do niego zwabiona, zachęcona, żeby tam poszła – mówi pan Jarosław.

Inaczej relację między młodymi ludźmi przedstawia matka chłopaka.

- Niestety, Maja się w nim zakochała, bo uzyskała w nim wsparcie. Później, z powodu odrzucenia, nękała i dręczyła – stwierdza kobieta.

Jak wyglądała relacja między Mają i Bartoszem?

Para nastolatków znała się od wielu lat, ale według ich dawnych znajomych, we wzajemnej relacji Bartosza i Mai od początku dochodziło do wielu napięć.

 - Chciała wejść w związek, ale on czasami chciał, czasami nie chciał. Nie wiem, jak to mogę powiedzieć – myślał k… - stwierdza jeden ze znajomych.

- Moim zdaniem Bartek tylko chciał ją zaliczyć. Słyszałem, że Barek nawet uderzył Maję, wyzywał i w ogóle. I się rozstali – dodaje drugi nasz rozmówca.

- Skarżyła się wielokrotnie, że ją popchnął, wyzywał itd. – słyszymy od znajomych nastolatków.

- Ona nie była bita przez Bartka. To było kolejne oszczerstwo, żeby Bartka upokorzyć w społeczeństwie mławskim. Dla mnie to jest dobry dzieciak, który zapracował sobie na dobre oceny, na dobre świadectwa. Chciał żyć w spokoju, nic więcej, nikomu nie wchodził w drogę – stwierdza matka Bartosza G.

- Kiedyś wychodziliśmy gdzieś razem, ale nasz kontakt się urwał, po tym jak Bartek stawał się bardzo agresywny wobec rówieśników – mówi jeden z byłych znajomych nastolatków.

- Od razu wyzywał, potrafił wylecieć z rękoma – dodaje drugi nasz rozmówca.

- Bartek na terenie Mławy działał razem z kolegami, tworząc, jak to wszyscy potocznie nazywali, gangi …, co wzięło się od jego nazwiska. Dokuczali innym, wystarczyło jedno spojrzenie i zaraz była reakcja. Bartek niejednokrotnie bił słabszych i młodszych kolegów. Dla mnie to był socjopata. Jego mama nie reagowała, nie ważne, co zrobił, był jej oczkiem w głowie – mówi matka kolegów Mai i Bartosza.

Co wydarzyło się w stolarni w Mławie?

Dlaczego, według matki chłopaka, jej syn spotkał się feralnego wieczora z Mają?

- W tym momencie syn nie pamięta całego zdarzenia, więc od niego nie mogę uzyskać informacji. Nie wiadomo, w jakim celu oni się spotkali. Może chciała go czymś zastraszyć. Może chciał coś wyjaśnić. Ona nie szła do niego z pozytywnym nastawieniem, skoro mamie powiedziała, że albo się z nim pokłóci, albo wróci – mówi.

O komentarz postawy matki 17-latka poprosiliśmy eksperta.

- Matka ma poczucie własnej kompetencji i stara się na swój sposób to rozumieć. Ona nie tylko broni siebie, ona broni swojej wizji świata – mówi prof. Janusz Heitzman, kierownik kliniki psychiatrii sądowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.

Co Barek mówił matce feralnego wieczoru?

- Nic. Żyliśmy jego wyjazdem do Grecji na wymianę uczniowską. Nie mówił o spotkaniu z Mają, bo on tego nie pamięta. Musiało dojść do czegoś tragicznego skoro on po prostu wyparł to ze swojej świadomości – uważa kobieta.

- Prawdopodobnie jest to taktyka procesowa, by uniknąć odpowiedzialności karnej – uważa mec. Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny Mai. I dodaje: - Zwróćmy uwagę, na to jak zachowuje się matka, która podczas poszukiwań Mai mówiła, że Mai tam nie było. Że przeszła i poszła. Natomiast przed greckimi mediami mówi o tym, że Maja była u nich. Z czym mamy do czynienia? Z mataczeniem ze strony matki, jak i prawdopodobnie wpływanie na wymiar sprawiedliwości w Grecji, aby uniknąć przewiezienia jej syna do Polski, gdzie będzie odpowiadał przed prokuratorem i sądem.

Czy kobieta w ogóle dopuszcza myśl, że jej syn mógł zabić?

- Poczekajmy na proces i zobaczymy, jakie są dowody. Znam swoje dziecko i dla mnie, to jest niezrozumiałe, żeby mój syn mógł się dopuścić morderstwa. Uważam, że mój syn nie byłby do tego zdolny, a jeśli to zrobił, to jestem bardzo ciekawa opinii specjalistów, co mogło być tego przyczyną. I nie wiem, czy dowiemy się prawdy. Po tym jak targnął się na życie, ma problem z pamięcią – mówi.

Kiedy w ubiegłym tygodniu grecki sąd zgodził się na ekstradycję Bartosza G. do Polski, 17-latek próbował w celi odebrać sobie życie. Udało się go odratować.

- Kodeks karny przewiduje 30 lat i z całego serca chciałbym tylko tego – sprawiedliwego wyroku – mówi pan Jarosław.

- Jest mi bardzo przykro, bo moje dziecko na tym wszystkim też ucierpiało – stwierdza matka 17-letniego Bartosza.

Pełnomocnik rodziny Mai przygotowuje pozew przeciwko matce Bartosza G. o naruszenie dóbr osobistych zmarłej 16-latki i jej bliskich poprzez internetowe obelgi. Stan zdrowia podejrzanego poprawia się, a grecki sąd w końcu będzie musiał podjąć ostateczną decyzję w sprawie jego ekstradycji do Polski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości