Pani Janina odebrała telefon od oszustki, która podszyła się pod jej wnuczkę. Mówiła do seniorki głosem wygenerowanym najprawdopodobniej przez sztuczną inteligencję. Fałszywa wnuczka twierdziła, że syn pani Janiny pilnie potrzebuje pieniędzy na leczenie.
Jakich metod używają oszuści internetowi?
- Pytam: „Boże kochany, co to się stało?”. Padło, że ma taką i taką ma chorobę – opowiada kobieta.
- Wzięli ją na litość, padło, że wszyscy z rodziny są chorzy, że potrzebują pieniędzy na leczenie, na jakiś lek. A to oczywiście była bajka wyssana z palca – mówi Paweł, wnuk pani Janiny.
- Uwierzyłam, bo ona przeraźliwie płakała. Powiedziała, że wszystko mi oddadzą. A ja mówię: „Asia, najważniejsze, żeby było zdrowie, żeby dzieci żyły”. Co innego mogłam powiedzieć? – tłumaczy pani Janina.
Mężczyznę, który przyszedł po pieniądze, nagrał osiedlowy monitoring. Rzekoma choroba bliskich pani Janiny miała być niezwykle groźna i zaraźliwa. Oszuści przekonali seniorkę, żeby dla własnego bezpieczeństwa wyrzuciła pieniądze przez okno – „koledze” wnuczki.
- Byłam pewna, że przyjedzie samochodem, a on po prostu przyszedł. Zapytałam go, jak ma na imię. Powiedział, że Andrzej. I jak Andrzej, to wiedziałam, że dobrze, bo jest od Asi. Rzuciłam pieniądze w saszetce na dół. Nic nie powiedział i bez słowa poszedł w stronę drogi. Włożyłam tam 55 tys. zł – przyznaje pani Janina.
- Rok temu zmarła moja córka. Szedł cios za ciosem, a oni mieli jeszcze sumienie, coś takiego zrobić - nie może się pogodzić pani Janina.
Śmierć córki była dla pani Janiny ogromnym ciosem. Kolejny przyszło jej przeżyć dwa miesiące temu – zmarł jej mąż. Oszczędności gromadzone przez wiele lat miały posłużyć m.in. na zakup nagrobka.
- To był cały jej majątek życia, jaki uzbierała. Nie przelewało się, a zawsze to było zabezpieczenie – mówi wnuk pani Janiny. I dodaje: - Tacy oszuści nie powinni chodzić na wolności i następnych ludzi oszukiwać. To nie jest jednorazowy incydent, tylko u nas.
Skala oszust "na wnuczka" w Polsce
Oszustwa w Polsce przybierają coraz większą skalę. W ubiegłym roku tylko metodą „na wnuczka” oszukano około czterech tysięcy osób.
Umówiliśmy się na rozmowę z Karoliną Małagocką – wykładowczynią Akademii Leona Koźmińskiego i specjalistką ds. zwalczania najnowszych zagrożeń cybernetycznych.
Zapytaliśmy, jak to możliwe, że pani Janina w telefonie słyszała nie głos oszustki, a swojej wnuczki.
- To jest możliwe i nie jest bardzo trudne. Można wziąć próbkę z głosem, chociażby z mediów społecznościowych i taki głos dowolnie przerobić i mówić tym głosem, to, co byśmy chcieli – mówi dr Karolina Małagocka.
- Najnowsze badania na deepfake'ach, gdzie w czasie rzeczywistym tworzy się obraz i dźwięk osoby, pokazują, że nie jesteśmy w stanie rozpoznać, czy to jest oszustwo, czy nie – mówi prof. dr hab. Wojciech Kulesza z Uniwersytetu SWPS.
Zmanipulowani przez oszustów ludzie wyrzucają pieniądze przez okna, a nawet do śmietników. Tak było m.in. w Katowicach, gdzie ofiara wrzuciła do kosza 50 tysięcy złotych – została oszukana przez kobietę podającą się za policjantkę.
Oszuści zadzwonili do byłego policjanta
Telefon od zapłakanej „krewnej” odebrał również pan Zbigniew. Przestępcy nie mieli jednak szczęścia – trafili na byłego policjanta, który od razu rozpoznał oszustwo i nagrał całą rozmowę.
- W telefonie odezwała się pani udająca moją wnuczkę. Podjąłem z nimi grę, chciałem zobaczyć, jak daleko to zabrnie – opowiada pan Zbigniew.
- Byłem ciut lepszym psychologiem od nich, ponieważ mam doświadczenie zawodowe i mam trochę obycia w tym temacie. Natomiast osoby starsze, które mają kontakt z takimi przestępcami, są z góry na przegranej pozycji – uważa były policjant.
W tym przypadku, mimo zatrzymania kuriera na gorącym uczynku, prokuratura umorzyła śledztwo – mężczyzna był nieświadomy, że uczestniczy w przestępstwie.
Oszuści często atakują te same osoby po raz kolejny
Takie sytuacje zdarzają się coraz częściej. Faktyczni zleceniodawcy często pozostają nieuchwytni. Rodzinę pani Janiny próbowano oszukać już kilkukrotnie.
- Męża chcieli oszukać, że córka miała wypadek i że jest na policji i że jak wpłaci się pieniądze, to policja ją uratuje. To było jakieś siedem lat temu. Potem dzwonili, że syn ze Szwecji zrobił wypadek, że prawie zabił kobietę i dziecko. Było mi żal, ale nie dałam pieniędzy. Ale trzeci raz jednak mnie dopadli – ubolewa pani Janina.
- Mamy przypuszczenia, że może być to ktoś znajomy, ale kto dokładnie, tego nie wiemy. Przypuszczenia stąd, że za dużo informacji miał o naszej rodzinie. Znał wszystkie powiązania, czy wujek, czy ciocia. Tak naprawdę wszystko o nas wiedział – mówi Paweł, wnuk pani Janiny.
Skąd oszuści znają nasze dane?
Najprawdopodobniej doszło do wycieku danych pani Janiny. Niewykluczane, że jej telefon lub urządzanie należące do kogoś z jej bliskich, został przejęty przez cyberprzestępców.
- Tak naprawdę źródłem ataku mogła być wnuczka. Mogło być tak, że złośliwe oprogramowanie, które miało służyć do ataku, dostało się na telefon lub komputer wnuczki i przez analizę kontaktów, okazało się, że babcia będzie lepszym celem – mówi dr Karolina Małagocka.
Skradzione dane mogły zostać wykorzystane do przeprowadzenia kilkuetapowej operacji rozpracowywania ofiary, opartej na strategiach znanych z operacji wojskowych.
- Taki łańcuch, który nazywany jest łańcuchem śmierci, zaczyna się od wycieku danych. Terminologia jest wojskowa, czyli najpierw rozpoznanie terenu, sprawdzenie otoczenia. Atak nie następuje przypadkowo. Dalej zaangażowane są dość duże siły – mówi dr Karolina Małagocka.
Czy da się ustrzec przed tego typu oszustwami?
- Tak. Oszust będzie liczył, że w strasie, w krótkim czasie podejmiemy decyzję i na tym bazują ludzie wyłudzający pieniądze. Więc spowolnijmy to i poczekajmy aż zaczniemy racjonalnie myśleć – mówi dr Karolina Małagocka.
Autor: wg
Reporter: Arleta Bolda-Górna