Dwa lata temu w pubie w Dębicy pijany mężczyzna zaczął straszyć innych klientów baru pistoletem, tzw. tetetką. Obsługa wezwała policję. Wojciech K. na widok funkcjonariuszy zaczął uciekać. Kiedy policjanci dogonili bandytę, ten najpierw obrzucił ich wyzwiskami, a chwilę później wymierzył w ich stronę pistolet. Nie strzelił. Zdołał się wymknąć zaskoczonym policjantom. Gdy funkcjonariusze znów go dogonili, strzelił. Pocisk trafił w latarnię.---obrazek _i/tet/3.jpg|prawo|Bandyta aresztowany: czy wkrótce wyjdzie na wolność?--- Bandytę zatrzymano wieczorem tego samego dnia. Okazał się nim Wojciech K., wcześniej notowany za kradzieże z włamaniem i pobicia. Rzeszowski Sąd Okręgowy skazał go na 14 lat więzienia za usiłowanie zabójstwa policjanta. Jednak Sąd Apelacyjny zmienił kwalifikację czynu. Stwierdził, że Wojciech K. chciał tylko przestraszyć policjanta i skazał go na 2 lata pozbawienia wolności. Sędzia Sądu Apelacyjnego, wbrew opinii biegłego, napisał, że z odległości 100 metrów nie można zabić człowieka z ”tetetki”. Zupełnie odmienne zdanie mają eksperci. - Trudno byłoby znaleźć osobę, która stałaby przed lufą ”tetetki” w odległości 100 metrów i nie obawiała się, że nie zostanie trafiona. A jeśli zostanie, to że przeżyje – mówi Jacek Piotrowski, ekspert od broni. Przeprowadziliśmy eksperyment. Policjant z odległości 100 metrów strzelał na poligonie do tarczy z sylwetką człowieka. Trafił kilka razy, w okolice piersi i brzucha. - Człowiek nie przeżyłby tych strzałów – powiedział inspektor Waldemar Łodyj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. – Tetetki nazywa się bronią dla kilera. W policji już jej nie używamy – jest zbyt niehumanitarna – przebija kamizelki kuloodporne, nawet chełmy.---obrazek _i/tet/9.jpg|prawo|100 metrów to nie za dużo, by zabić człowieka--- Prokuratura złożyła wniosek o kasację wyroku. Choć jeszcze nie została on rozpatrzony, to kara dwóch lat więzienia za strzelanie do stróżów prawa, którą dostał bandyta, już minęła. Odsiaduje jeszcze wyrok za pobicie, ale może starać się o przedterminowe zwolnienie. Policjant, który z narażeniem życia go ścigał, jest zbulwersowany. - Nie możemy spokojnie pracować, gdy można do nas bezkarnie strzelać – mówi Paweł Wabia, policjant, do którego strzelano.