Dzieciobójcy, potwory - takie tytuły w gazetach informowały nas o tragedii, jaka rozegrała się na warszawskiej Pradze. Rodzice z drugiego piętra przez okno wyrzucili noworodka. Pierwszej pomocy dziecku udzielił funkcjonariusz Straży Miejskiej - Marek Dudek. Potem wezwał pogotowie i policję. Mimo szybkiej akcji reanimacyjnej Strażnika Miejskiego, a potem lekarzy - dziecka nie udało się uratować. Upadek z drugiego piętra i obrażenia wewnętrzne noworodka były zbyt rozległe. Rodzicom dziecka postawiono zarzuty. W chwili wypadku byli pijani. Podobno nie byli świadomi, że wyrzucają dziecko. Marek Dudek w Straży Miejskiej pracuje od pięciu lat. Od początku swojej służby patroluje najtrudniejszą dzielnicę Warszawy - Pragę Północ. Zaczynał od służby pieszej. Teraz jest dzielnicowym. Codzienna praca Marka Dudka opiera się na całodziennym patrolowaniu praskich ulic, pilnowaniu porządku i interweniowaniu w sprawach, do których nie jeździ policja. Jednak wykonywany zawód to jedno. Z wykształcenia Marek Dudek jest archeologiem. Studia ukończył z bardzo dobrym wynikiem. Po studiach pracował w Polskiej Akademii Nauk. Gdy stracił tę pracę przez ponad rok był bezrobotny. Archeologia nadal jest jego pasją. Jednak jak sam mówi praca w Straży Miejskiej i służba mieszkańcom Warszawy są na tyle satysfakcjonujące, że póki co nie myśli o zmianie pracy.