Eugeniusz K. mieszka w położonej na obrzeżach Częstochowy dzielnicy Wyczerpy. Ma pole i o grancie swojego i sąsiedzkich pól toczy od lat spory, które kończą się w sądzie. - Konflikt trwa od kwietnia 1996 r. – mówi Jadwiga Woszczyna, sąsiadka Eugeniusza K. – Chodzi o kawałek ziemi szerokości 20 – 60 cm. Z nim nic się nie załatwi. Mówi, że to jego kawałek pola i albo mu trzeba zapłacić tysiąc złotych, albo zejść z tego kawałka. Sprawy sądowe kosztowały rodzinę Woszczynów już kilka tysięcy złotych. Podobny spór toczy się od lat kilka kilometrów dalej, gdzie nowy właściciel kupił ziemię od poprzednich, którzy mieli już dość pogróżek ze strony Eugeniusza K. - Powiedzieli mi, że nie sprzedaliby ziemi, ale boją się, bo pan K. powiedział, że jeśli przekażą działkę synowi, a on się na niej wybuduje, to oni go spalą – mówi Marek Sapała, sąsiad Eugeniusza K. – Potraktowałem to z uśmiechem, ale okazało się, że to prawda. Kilkanaście miesięcy po zakupie spornej działki do Marka Sapały przyszedł były ochroniarz i powiedział mu, że Eugeniusz K. namawiał go, by go za pieniądze pobił. Były ochroniarz po pierwszej rozmowie z K. na następną zabrał ze sobą dyktafon. Podobnie zrobił też wtedy, gdy Eugeniusz K. usiłował skłonić go do, ni mniej ni więcej, zabójstwa swojego zięcia i jego matki. - Dał namiary, jak ich szukać, zabić i co zrobić ze zwłokami – mówi mężczyzna, którego do zbrodni namawiał Eugeniusz K. – Kazał udusić, zabrać złoto, klucze, zwłoki wrzucić do kanału. Zależało mu na tym. Potwierdził to jeszcze raz, a potem wydzwaniał, czy już to załatwiłem. Dopominał się, żeby to jak najszybciej zrobić. Do zabójstwa nie doszło. Zamiast tego, nagrania z rozmów o jego planach trafiły w ręce sądu, który na początku czerwca skazał Eugeniusza K. na dwa lata i dziewięć miesięcy więzienia. Wkrótce ma zapaść decyzja o umieszczeniu Eugeniusza K. w zakładzie karnym. Najprawdopodobniej nie trafi on jednak do więzienia z powodu podeszłego wieku i wielu chorób, na które się uskarża. - Powiedział kiedyś, że będzie się mścił i będą się mścić jego dzieci – mówi Zenon Gawron, sąsiad Eugeniusza K. – Tu nie będzie lepiej. Oni już się nie zmienią.