Nocą z 6 na 7 kwietnia na izbę przyjęć szpitala miejskiego w Siemianowicach Śląskich przywieziono chłopaka w stanie silnego zatrucia. Mimo podjętej reanimacji zmarł. Niedługo później do szpitala dodzwoniła się kobieta i powiedziała, że na ulicy leży półnagi chłopak, nie okazujący znaków życia. Gdy karetka przyjechała na miejsce okazało się, że jest już martwy. To byli bracia – 15-letni Sylwester i 18-letni Olaf. Wcześniej imprezowali w domu koleżanki. Był z nimi także najstarszy brat,19-letni Kornel Ś. On i dziewczyna przeżyli. Trafili do szpitala. - Z danych, jakie mamy dziś wynika, że zażyli amfetaminę, ecstasy, pili alkohol – mówi Bolesław Gębarski, dyrektor szpitala miejskiego w Siemianowicach Śląskich. – Stężenie amfetaminy było tak duże, że aparatura pomiarowa w Instytucie Medycyny Pracy w Sosnowcu nie była w stanie go określić – wskazówka pomiaru osiągnęła maksymalny poziom. Bracia wychowywali się na ulicy. Ojcu odebrano prawa do opieki, gdy poszedł do więzienia za rozbój i kradzieże, matce ograniczono prawa rodzicielskie, bo nie radziła sobie z ich wychowaniem. Miała jeszcze trzy córki, które utrzymywała z zasiłków z pomocy socjalnej. Przeciw braciom w sądach rodzinnych toczyły się sprawy o kradzieże, pobyty w izbie wytrzeźwień i niewykonywanie obowiązku szkolnego. Jeden z braci przebywał na zwolnieniu warunkowym z zakładu poprawczego. - Ojciec kryminalista, matka, normalna kobieta, starała się wychować ich jak najlepiej – mówi znajomy braci. – Kornel, najstarszy, zarabiał, chyba na budowie, Olaf też chyba dorabiał, Sławek miał 15 lat i nie mógł pracować. Wdał się w ojca i kradł. Inni mieszkańcy Siemianowic, którzy znali braci mówią, że pili, a jak wypili, to byli agresywni i niebezpieczni. Bracia pozostawali pod stałym nadzorem kuratora sądowego od ponad czterech lat. Według słów wicedyrektora Delegatury Kuratorium Oświaty w Bytomiu Mirosława Papiernika dyrektorzy szkół, do których powinni chodzić chłopcy zwrócili się do sądu o umieszczenie ich w ośrodku opiekuńczo – wychowawczym. Kurator sądowy ograniczył się do kilku spotkań się z matką i chłopcy wciąż żyli na ulicy. A tam narkotyki można kupić bez trudu i za małe pieniądze. - Gdzie się nie pójdzie, tam się je dostanie – mówi koleżanka braci. – To są pastylki – mieszanki amfetaminy, ecstasy, heroiny, kwasu. Jedna tabletka kosztuje siedem złotych. Jak się kupuje więcej, cena spada do czterech, pięciu złotych. Prokuratura w Siemianowicach Śląskich prowadzi śledztwo w sprawie śmierci Olafa i Sylwestra. Przesłuchano pozostałych uczestników imprezy. Wciąż poszukiwany jest diler, który sprzedał braciom narkotyki.