Samobójstwo czy zabójstwo?

Kim był Wojciech F., według prokuratury przywódca gangu, który uprowadził Krzysztofa Olewnika? Czy jego śmierć w więziennej celi była samobójstwem, czy też ktoś mu w niej pomógł, jak sądzi ojciec Krzysztofa?

W ostatnich tygodniach sprawa porwania Krzysztofa Olewnika zniknęła z mediów. Śledztwo w tej sprawie wciąż jednak trwa, obecnie prowadzą je prokuratorzy z Gdańska. Tymczasem dziennikarze Gazety Wyborczej i TVN dotarli do nowych faktów. Przyjrzeli się bardzo intrygującemu życiorysowi Wojciecha F. – zdaniem prokuratury, przywódcy gangu, który uprowadził Krzysztofa Olewnika. Wojciech F. na złodziejską drogę wkroczył już jako nastolatek, w latach 70-tych. Specjalizował się w kradzieżach samochodów - syrenek i polonezów. Do szkoły jeździł autem, imponował koleżankom. Żadnego wyroku nie odsiedział do końca, zawsze korzystał z warunkowych zwolnień. W roku 1989 był przywódcą buntu w więzieniu w Czarnem. Kilkakrotnie z zadziwiająca łatwością uciekał z posterunków i więzień. Podczas jednej ze swoich ostatnich odsiadek poznał Ireneusza Piotrowskiego, pseudonim ”Bokser”. ”Bokser” podpowiedział mu, że można zarobić łatwe pieniądze porywając ”syna bogatego chama, który ma masarnię”. Gangsterzy za cel obrali sobie Krzysztofa Olewnika, syna Włodzimierza Olewnika – właściciela dużych zakładów mięsnych pod Płockiem. Wojciech F. opracował plan porwania Krzysztofa Olewnika, a potem go zrealizował. Na czele kilkuosobowej bandy wpadł do domu Krzysztofa. Oto relacja jednego ze skruszonych przestępców, Artura Rechula: - Gdy F. się zorientował, że Krzysiek nas zobaczył, wówczas krzyknął ”policja” i wszyscy rzuciliśmy się na Krzyśka. Krzysiek się wyrywał. Wtedy F. zaczął okładać Krzyśka kolbą pistoletu po głowie. Z głowy Krzyśka zaczęła lecieć krew. Po uprowadzeniu Krzysztof został przewieziony do domku letniskowego Wojciecha F. Tam przywódca bandy osobiście przykuł go łańcuchami do ściany. Tak opowiada o tym Sławomir Kościuk, inny skruszony bandyta: - F. wywiercił dwa otwory w ścianie. Te otwory przewiercił na wylot. Następnie do otworów włożył metalowy pręt, który wygiął na kształt litery U. Do tego pręta zostały przymocowane dwa łańcuchy – takie jak dla krowy. Olewnikowi F. zdjął kominiarkę, gdy mocował łańcuch na jego szyi. Olewnik cały czas milczał. W końcu po dwóch latach od porwania, przez które wyprowadzał w pole policję Wojciech F. postanowił odebrać okup. Akcją odebrania okupu kierował on sam. To on wymyślił, że okup zostanie zrzucony między jezdniami na ruchliwej trasie. On także opracował plan ucieczki. Jego ludzie po odebraniu okupu wbiegli na górę wiaduktu, przez dziurę w ekranie dźwiękochłonnym wydostali się na jezdnię i wskoczyli do auta, które zabrało ich w przeciwnym kierunku do kierunku jazdy rodziny Olewników i ewentualnej policyjnej obserwacji. Miesiąc po odebraniu okupu bandyci zamordowali Krzysztofa Olewnika. Jego ciało zostało znalezione trzy lata później, dokładnie w piątą rocznicę porwania. Było zakopane dwa metry pod ziemią w lesie na Mazowszu. Przed zakopaniem mordercy przemyślnie owinęli je metalową siatką. Jak wyjaśnili w śledztwie, zrobili tak na polecenie Wojciecha F. Siatka miała uniemożliwić leśnym zwierzętom wygrzebanie ciała. Wyjątkowo nieudolne śledztwo w sprawie porwania trwało kilka lat, jednak w końcu Wojciech F. został zatrzymany. Już nie wrócił do swojego domu. Trafił do aresztu. Rok temu został znaleziony powieszony w swojej jednoosobowej celi. We krwi miał ślady alkoholu i narkotyków. Z listów Wojciecha F. do jego żony nie wynikało jednak, aby planował bądź rozważał samobójstwo. Wręcz przeciwnie - pisał o tym, że ją kocha i chce do niej wrócić. Listy żony do niego były utrzymane w podobnie ciepłym tonie. Ojciec zamordowanego Krzysztofa, Włodzimierz Olewnik, wciąż prowadzi swoje prywatne śledztwo. Celem jego życia jest teraz dotarcie do prawdy o porwaniu. Nie wierzy w samobójstwo Wojciecha F. Twierdzi, że ktoś mógł mu w tym pomóc. Ponadto uważa, że udział w porwaniu mógł mieć najbliższy przyjaciel Krzysztofa, Jacek Krupiński. W śledztwie dotyczącym porwania przełomowe znaczenie miały zeznania jednego ze znajomych Wojciecha F. – Piotra S. Złożył bardzo obszerne zeznania dotyczące grupy, która porwała Krzysztofa. Pojawił się w nich także wątek Jacka Krupińskiego. - Przed samochodem stał mężczyzna numer 6 – tak zeznawał Piotr S. - Mężczyzna numer 10 siedział w samochodzie. Kłócili się o 70 tysięcy złotych. Sławek Kościuk rozmawiał z mężczyzną numer 6. (…) Zanim Sławek rozstał się z nimi, motocyklem odjechał Wojciech F. Widziałem, że doszedł do Sławka Kościuka i do tych mężczyzn i chwilę o czymś rozmawiali. Mężczyźni, których rozpoznał Piotr S. to były policjant Wojciech K. oraz Jacek Krupiński. Jak się nieoficjalnie dowiedzieli dziennikarze, prokuratura w tym miesiącu – po prawie rocznym śledztwie – zakończy postępowanie w sprawie śmierci Wojciecha F. Sprawa ma zostać umorzona, bo prokurator nie znalazł dowodów na to, aby ktokolwiek pomagał Wojciechowi F. w założeniu pętli na swoją szyję. ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości