Nielegalny proceder prawie rok temu odkryli dziennikarze UWAGI! Żona neurologa, która nie ma medycznego wykształcenia, prawie przez sześć lat wystawiała recepty i zwolnienia za swojego męża. Można je było kupić już za 50 zł. Kiedy dziennikarz pojawił się w gabinecie zastał w nim nie tylko kobietę, ale także lekarza. Mężczyzna wyglądał niechlujnie, miał polepione z brudu włosy, palił papierosa, bełkotał i zataczał się. Wyglądał na pijanego. W oświadczeniu przysłanym do redakcji Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Okręgowej Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej w Olsztynie bronił neurologa, twierdząc, że jego zachowanie było spowodowane złym stanem zdrowia po długoletnim pobycie w Kazachstanie. ---obrazek _i/Lekarz1a.jpg|prawo|Lekarz nie przyznaje się do winy--- Sprawą zajęła się prokuratura. Żona lekarza przyznała się do winy, za co została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata i 600 zł grzywny. Lekarz cały czas twierdzi, że jest niewinny a winą obciąża żonę. Twierdzi, że kobieta kradła druki L4. Lekarz zeznaje, że to zemsta tych osób, które nie dostały fałszywych zwolnień. Materiał w postaci nagrania naszego reportera, który wyraźnie pokazuje, że lekarz był jednak świadkiem wydawania fałszywych zwolnień najprawdopodobniej nie jest żadnym dowodem w sprawie. W akcie oskarżenia nie figuruje taśma jako dowód. Na razie nie wiadomo jeszcze kiedy zapadnie wyrok w procesie lekarza z Iławy. Kolejna rozprawa 31-go sierpnia. Za handel fałszywymi zwolnieniami lekarzowi grozi do 8 lat więzienia. Zobacz także:Osobliwy gabinet lekarskiKoniec osobliwego gabinetu Proces lekarza z Iławy