Osiem lat temu Wiera Figurska-Cieślik rozpoczęła samotną walkę o sprawiedliwość. Na początku zmierzyła się z prokuraturą, która najpierw umorzyła śledztwo. Dopiero po interwencji ministra sprawiedliwości, prokurator napisał akt oskarżenia. Równolegle poszkodowana walczyła z lekarską korporacją, która nie dopatrzyła się ewidentnej winny dentysty. Biegli sądowi na podstawie akt i dokumentacji medycznej uznali, że lekarz dokonał powierzchownej oceny uzębienia pacjentki. Są pewni, że pomiędzy zastosowanym przez lekarza sposobem leczenia, a pogorszeniem się jej zdrowia zachodzi ścisły związek. Według biegłych na wiele zaniedbań lekarza wskazuje również prowadzona niedbale i chaotycznie dokumentacja leczenia. Proces przeciw lekarzowi rozpoczął się dopiero trzy lata temu. Do przedawnienia zarzucanego mu czynu zostały 24 miesiące. Teraz na rozprawie nie pojawił się oskarżony stomatolog. Zrobił to już kolejny raz. Do sądu dostarczył zwolnienie lekarskie. Według dokumentu przez sześć dni miał być chory. Tymczasem pokrzywdzona samodzielnie ustaliła, że lekarz nie ma siły pojawić się w sądzie, ale ma silę przyjmować pacjentów w gabinecie. Dwa dni później, w ostatnim dniu zwolnienia lekarskiego, ponownie odwiedziliśmy oskarżonego stomatologa. Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego unika wizyt w sądzie i czy poczuwa się do winy.