Poszli na solówkę

TVN UWAGA! 135221
15-latek pobił szkolnego kolegę, bo ten miał na niego „krzywo spojrzeć”. Ofiara omal nie straciła życia. Czy tzw. solówki to dziś codzienność dla uczniów?

Jakub po wyjściu ze szkoły, chciał wyjaśnić nieporozumienia z kolegą. Tymczasem spotkał się z agresją. Był brutalnie bity i kopany. Do napastnika dołączyli inni. Wszystko pod okiem miejskiego monitoringu. - Do zdarzenia doszło po lekcjach. Do 15-latka podeszła grupa chłopców. Jeden z nich zaczął go bić i kopać po całym ciele. Reszta utworzyła zwarty krąg, który uniemożliwił kolegom ofiary pomoc – mówi Monika Brodowska, rzecznik policji. Koledzy ze szkoły pomogli wrócić Jakubowi do domu. Nikt nie poinformował policji i nie wezwał pogotowia. - Syn przyszedł po lekcjach. Pobity, zakrwawiony. Myślałam, że chodzi o napad rabunkowy. Ale syn powiedział, że został pobity przez ucznia z tego samego gimnazjum. Nie widziałam połowy twarzy dziecka. Przyjechaliśmy do szpitala. Zadzwoniłam po męża. Gdyby nie ja, to nie poznałby syna. Syn ma połamany nos. Pęknięty lewy oczodół. Dziękujemy, że żyje, bo różnie mogłobyć– opowiada matka pobitego chłopaka. Powodem pobicia, miało być krzywe spojrzenie na lekcji wychowania fizycznego, które rozdrażniło 15-letniego Daniela, nazywanego w szkole „Kaliną”. - Narastało między nimi napięcie i wreszcie doszło do konfrontacji. Umówili się na solo, czyli pojedynek i jedne przegrał. Potrafią pobić za krzywy szalik. Kiedyś pobili dziewczynę, bo za dobrze jej się powodziło. Nie pasowała do dzielnicy, bo była za bogata, za dobrze się uczyła – mówi uczeń. - Młodzież często nie potrafią inaczej rozwiązywać problemów. Za taką sytuację niestety winię dom rodzinny, rodziców, którzy nie uczą swoich dzieci, że problemy można załatwiać inaczej niż poprzez agresję. Można rozmawiać, ale tego trzeba się nauczyć, to trzeba wynieść z domu – uważa Ewa Żeromska, psycholog, doradca rodzinny. Daniel nie miał wcześniej konfliktów z prawem. Jednak, tuż po pobiciu nie czuł się winny. Chodził do szkoły jakby nic się nie stało. Sprawa nie trafiła do sądu dla nieletnich. Policja skieruje ją dopiero po całkowitym zakończeniu śledztwa. - W tej chwili policjanci pracują nad ustaleniem pozostałych napastników. Gdy tylko ich ustalą, natychmiast przęślą wszystkie materiały do sądu dla nieletnich i sędzia podejmie decyzję w sprawie nieletnich sprawców pobicia – dodaje Monika Brodowska, rzecznik policji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości