Porwanie i gwałt

- Wszedłem na balkon. Usłyszałem, że ktoś krzyczy. Podszedłem do barierki. Wychyliłem się i zobaczyłem jak Kasia wisi na samym dole barierki. Było widać, że nie miała już sił się trzymać. Złapałem ją za rękę. W pewnym momencie się puściła – wspomina kolega Kasi. 14-latka kilka tygodni wcześniej została zgwałcona. Jako sprawcę wskazała Mariusza C., na którym już wcześniej ciążyły poważne oskarżenia.

Mariusz C. jest oskarżony o porwanie syna Sławomira Świerzyńskiego, lidera zespołu Bajer Full. Sebastian był przetrzymywany przez kilku mężczyzn przez dwa dni w stodole. Nie dawali mu jeść i pić. Od ojca chłopca zażądali okupu. Sławomir Świerzyński powiadomił policję, która uratowała Sebastiana. Wśród bandytów chłopak rozpoznał 23-letniego Mariusza C. Podejrzany trafił do aresztu, jednak prowadząca sprawę prokura wypuściła go po dwóch miesiącach. Areszt zmieniono na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Prokuratura uznała, że to wystarczające zabezpieczenie dla prawidłowego toku postępowania. Szybko trafił jednak ponownie do aresztu podejrzany o gwałt na 14-letniej Kasi. Dziewczyna była na wakacjach u swojej ciotki. Uczestniczyła w ognisku, na które przyjechał Mariusz C. - Zaprosił pierwszą koleżankę na motor. Później przewiózł Olę. A na końcu Kasię. Powiedziała mu, żeby nie wiózł jej do lasu, tylko do szosy. Ale on zahamował i skręcił w las – opowiada Izabela Różańska, matka Kasi. - Zrzucił ją z motoru. Groził nożem. Reszty Kasia nie pamiętała. Była w szoku – dodaje Waldek, przyjaciel Kasi. Kasia opowiedziała matce szczegóły wydarzenia. Razem poszły na komisariat. Dziewczyna nie miała wątpliwości, kto ją zgwałcił. Jednak po zgłoszeniu sprawy policji, 14-latka zaczęła otrzymywać niepokojące sms-y. Ich autorem miała być rodzina Mariusz. - Mówiła, że dużo skasowała, bo wypisywał jej takie rzeczy, że nie chciała mamie pokazać – mówi Bronisława Lesiewicz, babcia Kasi. Dziewczyna była się też spotkania z oskarżonym na sali sądowej. - Zamknęła się w sobie. Traciła często humor. Przed tym promieniała, cały czas się cieszyła. Żyła pełnią życia. Po tym wszystkim opadła z sił – opowiada kolega dziewczyny. Kilka tygodniu po zdarzeniu Kasia wzięła udział w młodzieżowej prywatce. Jak mówią jej uczestnicy, to miała być impreza kończąca wakacje. Nagle Kasia wypadła przez balkon. - Odbiła się o daszek i spadła. W tym miejscu sama krew była – wspomina matka dziewczyny. Czy Kasia popełniła samobójstwo? Czy do tragedii by nie doszło, gdyby prokuratura nie wypuściła z aresztu Mariusza C.? Oskarżony twierdzi, że cała historia została wymyślona przez dziewczynę. - Nie powiem, brzydka nie była. Ale na pewno do takiego czynu bym się nie dopuścił. Po co miałbym to robić? Mnie na dziewczyny nie stać? Przede wszystkim mam żonę. Po co miałbym komuś takie rzeczy robić? Nie wiem czy chciała mi rodzinę zniszczyć, czy życie popsuć? Nie wiem. Po prostu mam pecha w życiu. Nie rozumiem, dlaczego wszystkie te nieszczęścia na mnie spadają – mówi Mariusz C.

podziel się:

Pozostałe wiadomości