Policjant zabił córkę i siebie

Pięć dni temu, na warszawskim Bemowie, funkcjonariusz z czteroletnim stażem pracy w policji zastrzelił swoją 12-letnią córkę i popełnił samobójstwo. Czy dziewczynka jest ofiarą nieszczęśliwego wypadku czy została zamordowana?

Do tragedii doszło po godzinie 18, gdy policjant szykował się do pracy. W policji był od czterech lat. Wcześniej pracował w straży miejskiej. Jedynym świadkiem tragicznych wydarzeń był 13-letni pasierb policjanta. Chłopak nie potrafi jednak wyjaśnić, czy 12-letnia Ula jest ofiarą mordu czy nieszczęśliwego wypadku. Był w innym pokoju i nic nie widział. Słyszał tylko strzały. Ojciec dziewczynki sam wezwał policję. Zadzwonił i poinformował oficera dyżurnego, że właśnie zabił córkę. Poprosił o szybkie przybycie i zabezpieczenie jego służbowej broni. Kilka minut później popełnił samobójstwo. Gdy dzwonił, nie wiedział, że jego córka żyje. Zmarła dopiero w szpitalu. Policjanci narażeni są na bardzo duży stres w pracy. W każdej chwili może nastąpić załamanie. Mimo tak wielkich zagrożeń, nikt nie bada psychiki policjantów. Robi się to tylko przed wstąpieniem do służby. Nikt w Polsce nie wie, ilu policjantów korzysta z porad psychologów lub leczy się psychiatrycznie. Tajemnica lekarska zabrania informować o tym ich przełożonych. W Polsce policjanci nie zgłaszają się do psychologów i psychiatrów. Boją się, że zostanie odebrana im broń. W większości przypadków jest to jednoznaczne z utratą pracy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości