Pobity na śmierć

TVN UWAGA! 137270
Czterej młodzi bandyci pobili na śmierć mężczyznę. Wcześniej wiele razy grozili mu, bo jako jedyny na osiedlu odważył się napominać ich ze względu na chuligańskie wybryki.

Mieszkańców osiedla przy ul. Roosevelta w Gubinie terroryzowała banda młodocianych chuliganów. Pili, awanturowali się pod domami. - Całe noce hałasowali, pili pod oknami, z 15 ich było – mówi mieszkanka osiedla. – Nic nie mogliśmy zrobić. Codziennie dzwoniliśmy na policję, Policjanci przyjeżdżali, spisywali ich i odjeżdżali. Na chuliganów nie działały pouczenia policjantów, nic sobie nie robili z mandatów i wniosków do sądu. Jedynym, który odważył się im przeciwstawić był Artur Cackowski, z zawodu osiedlowy konserwator. Napominał ich, a oni odgrażali się, że go zabiją. - Wyzywali mojego męża, mnie, córki – mówi Małgorzata Cackowska, żona Artura Cackowskiego. – Zaczęłam w końcu notować: już nie żyjesz, jesteś martwy, zaj…emy cię. Swoje groźby spełnili. Małgorzata Cackowska przez okno widziała, jak do jej męża podchodzi grupka ponad 10 chłopców, coś do niego mówią, gestykulują. Potem nagle rozbiegli się. Zaniepokojona wyszła przed dom. Jej mąż leżał pobity na chodniku. Pobitego, ale przytomnego mężczyznę zabrało pogotowie. Po zszyciu rany głowy Artur Cackowski na własne życzenie wrócił do domu. Na drugi dzień jednak poczuł się gorzej i ponownie pojechał do szpitala. Tym razem lekarze skierowali go na tomografię komputerową. Miał ogromne obrażenia mózgu. Jego stan był beznadziejny. - Zaczęły wychodzić mu straszne siniaki na głowie – mówi Małgorzata Cackowska. – Zastępca ordynatora powiedział mi, że to jest czas na pożegnanie, bo jego mózg już nie pracuje. Czterej bandyci oskarżeni o śmiertelne pobicie mają od 17 do 20 lat. Nie uczą się ani nie pracują. Jeden z nich miał już wyrok w zawieszeniu za groźby karalne. W opinii młodzieży z innych podwórek Artur Cackowski był dla nich łatwą ofiarą. - Może chcieli się wyżyć na kimś i przegięli pałę – mówią młodzi mieszkańcy osiedla. – Mogło być tak, że się naćpali, czuli się bogami, złapali go, doj…ali mu i tyle. Czterej bandyci w areszcie oczekują na proces. Za pobicie ze skutkiem śmiertelnym grozi im kara od roku do 10-ciu lat więzienia. Dzisiaj na gubińskim osiedlu panuje spokój. - Nie ma już członków tej bandy. Własnym życiem okupił ten nasz spokój - mówi o Arturze Cackowskim Dorota Modzeluk, sąsiadka rodziny Cackowskich.

podziel się:

Pozostałe wiadomości