Ofiara oprawcą

- To nie jest tak, że się kogoś uderzyło w twarz. Ja odebrałem komuś życie – mówi Damian, który zabił swojego wujka. Mężczyzna przez lata znęcał się nad rodziną. – On nas ocalił – mówi babcia zabójcy.

Adam Tylutka z Kątów Wrocławskich przez ponad 20 lat znęcał się nad Damianem, jego młodszym bratem, matką i babcią. Bił, groził, że jest w stanie zrobić komuś poważną krzywdę. Rodzina Kuriatów znosiła prześladowania w milczeniu. - To nie był rok, dwa – mówi Marianna Tylutka, babcia Damiana i matka Adama Tylutkiego. – Wstydziliśmy się to zgłaszać. Bił, szantażował. Uderzył mnie głową o ścianę. Kuriatowie odważyli się powiedzieć o swoim dramacie dopiero w 2003 r. Patrol policji niemal codziennie przyjeżdżał wtedy na interwencję, wzywany przez sąsiadów. Kobiety postanowiły zeznawać w prokuraturze. Odbył się proces. Sąd skazał Adama Tylutkiego na osiem miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Dla rodziny sytuacja taka nie była żadnym rozwiązaniem. Wciąż z nim mieszkali. W końcu Kuriatowie uciekli z domu, przez kilka miesięcy tułali się po ogródkach działkowych, sąsiadach, znajomych. - Po wyroku był jeszcze gorszy – mówi Grażyna Kuriata, matka Damiana i siostra Adama Tylutkiego. – Jeździłam na rowerze, żeby nas nie wyśledził. Wygrażał, że nas wszystkich powykańcza. Damian bał się, że wuj wkrótce ich odnajdzie. Razem z kolegą Adrianem wrócił do dawnego mieszkania i czekał. Gdy wujek wrócił, rozpoczęła się bójka. W pewnym momencie Damian wyciągnął nóż. Zadał min tyle ciosów, że Adam T. nie miał żadnych szans. - Obrażenia świadczą, że już w momencie, gdy ofiara nie miała szans obrony, zadawano mu silne ciosy nożem, kopano go, niewykluczone, że skakano po nim – mówi Bogusław Tocicki, rzecznik Sądu Okręgowego w Wrocławiu. – Prokurator w akcie oskarżenia wskazuje na zamiar pozbawienia życia. Damian mówi, że nie miał zamiaru zabić. Razem z Adrianem czeka na proces. Grozi im nawet do 25 lat więzienia. - Pozbawiłem życia człowieka – mówi Damian. – On nie raz groził, że komuś coś zrobi. Mogło się to skończyć tak, że on by kogoś zabił. Pewno lepiej się stało tak, jak się stało. Damiana usprawiedliwia była żona Adama Tylutki. Ponad 20 lat temu przeżyła za jego sprawą podobną gehennę. Po raz pierwszy pobił ją dwa tygodnie po ślubie. Potem robił to regularnie. Kobieta wytrzymała dwa lata. W końcu wniosła sprawę do prokuratury. Adama aresztowano i skazano za to, że podciął żonie ścięgna achillesowe. - Bił moją siostrę, matkę, ojca – mówi Alicja Tylutka. – Dla niego to było normalne. Po rozwodzie nachodził mnie w pracy i groził mi. Nie żałuję go. Damiana żałuję, żal mi chłopaka, że zepsuł sobie życie. Babcia i matka Damiana zebrały do dziś ok. 600 podpisów mieszkańców Kątów Wrocławskich w obronie Damiana i jego kolegi. Wszystkie trafiły na ręce ministra sprawiedliwości. Sąd rozstrzygnie, czy znęcanie się nad rodziną przez Adama Tylutkiego będzie dla morderców okolicznością łagodzącą. Pierwsza rozprawa już 9 lutego przed wrocławskim sądem. - Ja nie bym nie chciała tego, co on zrobił – mówi babcia Damiana. – Ale on nas ocalił. On musiał przeciąć ten rodzinny łańcuch, żebyśmy mogli wrócić do domu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości