Osoby, które kupiły mieszkania na terenie inwestycji „Nowa Lena” w Sosnowcu, zapłaciły deweloperowi za swoje lokale, ale nie wszyscy mogą w nich zamieszkać. Deweloper od czterech lat nie podpisał umów przenoszących prawo własności z przyszłymi mieszkańcami ostatniej części bloku.
- Budynek stoi, niby można się wprowadzić. Nie ma jednak klamki do drzwi wejściowych na klatkę. Klucze mamy, ale wkładka została zmieniona – pokazuje pani Katarzyna.
- Mieszkańcy, którzy mają tutaj mieszkania, nie mogą dostać się do środka – dodaje pan Maciej.
- W listopadzie 2022 roku byliśmy w biurze nieruchomości. Pan deweloper powiedział, że jeśli będą mrozy, to może nastąpić przesunięcie o dwa tygodnie. A to wszystko trwa już kolejny rok – ubolewa pani Teresa.
- Jak w Ukrainie wybuchła wojna, to my już dawno powinniśmy mieć mieszkania – mówi pani Marta. I dodaje: - Kredyt mam na 279 tys. zł, a rata wynosi 2 338 zł. Muszę pracować na dwa etaty, od poniedziałku do niedzieli.
Gdzie jest prezes spółki?
Od kilku lat po spółce DG Foris nie ma śladu. Spółka jest winna pieniądze swoim podwykonawcom. Prezes zarządu tej spółki - Damian P. - zniknął. Nikt nie wie, gdzie mężczyzna obecnie przebywa. Ruszyliśmy śladem jego spółek.
- To pewnie chodzi o adres wirtualny, bo oni na pewno tutaj nie funkcjonują – usłyszeliśmy w jednej z lokalizacji.
Deweloper nie tylko nie przekazał lokatorom ich mieszkań, ale w dodatku za pośrednictwem prawników składał im dziwne i niezgodne z prawem propozycje.
- Do dopłaty wskazali 68 tys. zł. Napisano: „Ufamy, że nie dojdzie do procesu sądowego, który długo potrwa, ze szkodą dla obu stron umowy” – mówią pani Beata i pan Stanisław.
- Też miałam dopłacić około 68 tys. zł, a co ciekawe, był już wtedy nałożony zakaz zbywania – mówi pani Marta.
Mieszkania zabezpieczone na poczet długu
Decyzją sądu mieszkania w ostatnim segmencie bloku zostały zabezpieczone na poczet długów dewelopera.
Skontaktowaliśmy się z właścicielem firmy budowlanej, który pracował dla spółki Damiana P., między innymi przy budowie bloku w Sosnowcu. Mężczyzna twierdzi, że szef DG Foris nie zapłacił za wykonane przez niego prace budowlane.
- Robiliśmy wodę, kanalizację i centralne ogrzewanie. Jedną sprawę założyliśmy i ją wygraliśmy – mówi mężczyzna.
Pod adresem spółki DG Foris znajduje się mieszkanie, w którym spotkaliśmy ojca Damiana P.
- Rozpadła się cała rodzina, wszystko. Stało się. Dla mnie to jest tragedia. Nie wiem, czy on się z tego podniesie – usłyszeliśmy.
Śledztwo prokuratury
Śledztwo w sprawie działalności spółki DG Foris prowadzi prokuratura.
- Deweloper, według wiedzy prokuratury, nie poinformował pokrzywdzonych o swojej sytuacji i może mieć to wpływ na zarzut oszustwa – mówi Tadeusz Podlejski z Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe. I dodaje: - Jest to kara do 8 lat pozbawienia wolności, a z uwagi na to, że mamy do czynienia ze znaczną kwotą, kilku, kilkunastu milionów złotych, możemy mówić o karze do 12 lat pozbawienia wolności.
Prokuratura w Sosnowcu sprawdza między innymi, czy Damian P. wyprowadzał majątek spółki po to, by uciec z pieniędzmi przed dłużnikami.
Jak do sprawy odnosi się pośrednik w obrocie nieruchomościami?
Nabywcy mieszkań mają dziś pretensje również do pośrednika w obrocie nieruchomościami, które sprzedawało lokale w imieniu dewelopera. Uważają, że szef biura dobrze wiedział, że deweloper ma problemy finansowe, a mimo tego nadal sprzedawał mieszkania nieświadomym lokatorom.
- Uważam, że jeśli biuro nieruchomości sprzedaje nam mieszkanie, to bierze jakąś za to odpowiedzialność. Mają możliwość sprawdzenia, czy to jest pewny obiekt do sprzedania. A nikt mnie nie poinformował, że deweloper opóźnia się w oddaniu tej klatki – zapewnia pani Teresa.
Szef biura pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, który pośredniczył w sprzedaży mieszkań na „Nowej Lenie”, zgodził się porozmawiać z naszą redakcją.
- Pani Teresa miała do wglądu dokumenty w akcie notarialnym związane z harmonogramem płatności; z tym, że są opóźnienia – twierdzi nasz rozmówca.
- Czy w momencie sprzedaży mieszkania poinformowaliście państwo panią Teresę o opóźnieniach? – dopytywał reporter Uwagi!
- Na pewno informowaliśmy o tym, że przesunie się odbiór budynku – przekonuje mężczyzna. I dodaje: - Myśmy wcześniej sprzedawali 3 etapy tej inwestycji i wszystkie się zakończyły. Nie było żadnych problemów, a to był 4. etap.
Wystarczyłaby jedna decyzja sądu, żeby przenieść akty własności na mieszkańców, którzy przecież zapłacili już za swoje mieszkania i podpisali akty notarialne. Sąd Okręgowy w Sosnowcu podjął decyzję, by sprzedane już mieszkania zabezpieczyć na poczet długów dewelopera. Prezes i rzecznik sądu nie zgodzili się na rozmowę z naszą redakcją.
Autor: wg
Reporter: Bartosz Józefiak