W domach z betonu to piosenkę, która stała się wizytówką Martyny Jakubowicz. Artystka wspólnie z pierwszym mężem napisała ją w bloku z wielkiej płyty na warszawskich Stegnach ponad ćwierć wieku temu. Mieszkała tam wiele lat. Sąsiedzi byli świadkami jej wzlotów i upadków. Dzisiaj w bloku przy ulicy Portofino pamięta ją zaledwie kilka osób. - W stroju i wyglądzie zewnętrznym była artystką. Natomiast jako człowiek, była zupełnie normalna, kulturalna, miła. Nie odbierałam jej nigdy jako osoby, która zadziera nosa – wspomina Anna Lubańska, sąsiadka. - Jako sąsiadka była dziwna. Zadzierała nosa. Miałam z nią ścięcia – mówi pani Barbara, sąsiadka. Martyna Jakubowicz występuje już trzydzieści lat. Zawsze z nieodłączną gitarą, śpiewająca tzw. piosenki z tekstem. - Z serca i duszy mam usposobienie bardzo rockendrollowe, z piosenek bardziej melancholijne i nostalgiczne. Budowa moja składa się z bardzo dużej ilości pesymizmu, umiarkowanego pesymizmu, czasami zimnej furii, gdy mi się coś bardzo nie podoba. Jestem generalnie łobuzem i pasuje mi życie, które wiodę - mówi Martyna Jakubowicz. - Są ludzie, którzy uważają, że jest to osoba konfliktowa, trudna. Ale te ułomności, które każdy z nas ma, to są pikuś przy zaletach. Być może trzeba ją poznać. Wtedy już wiemy, że ona jest prawdziwa - dodaje Piotr Metz. Martyna Jakubowicz koncertowała i nagrywała z wybitnymi polskimi muzykami i zespołami. Towarzyszyli jej m.in. Wojciech Waglewski, Dżem, TSA czy Ryszard „Skiba” Skibiński. - Nie jest to gwiazda w takim marnym pojęciu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. To jest muzyk. Ona myśli muzycznie. Rozumie i widzi świat muzycznie. Ona wie, że to, co nią kieruje, to jest umiłowanie do muzyki – mówi Ewa Bem, piosenkarka. - Martyna Jakubowicz jest postacią, która niby nie istnieje, niby się schowała, nie jest na czołówkach gazet. Ale jest. Cały czas – uważa Piotr Metz, dziennikarz muzyczny. Martyna Jakubowicz po kilku latach przerwy znowu koncertuje praktycznie co tydzień. Jeździ po całej Polsce. Grywa wszędzie: w pizzeriach, restauracja, klubach, podczas imprez plenerowych. Od lat ma wierną publiczność. Na jej koncertach widać nawet cztery pokolenia wielbicieli. - Ja robię swoje. Nigdy nie chciałam być gwiazdą komercyjną taką jak Doda. Nigdy nie myślałam o zarabianiu pieniędzy. Mnie interesowała muzyka. Ja chciałam grać - tłumaczy Martyna Jakubowicz.