Koszmar rodzinnego domu

TVN UWAGA! 3633636
TVN UWAGA! 134433
Przez lata molestował swoje córki, bił żonę. O tym, co robi wiedzieli sąsiedzi, ale bali się mówić. Mimo, że miał już wyrok za gwałt na najstarszej córce, ani opieka społeczna, ani policja, ani sąd nie interesowały się tym, co dzieje się w jego domu.

Dramat rozgrywał się w małej, liczącej kilkanaście domów wsi na Podkarpaciu. O tym, że w domu wielodzietnego małżeństwa dzieją się złe rzeczy, cała wieś wiedziała od dawna – że ojciec pije, bije żonę, że, jak dziś mówią sąsiedzi, ”robi coś z córkami”. Wszyscy bali się o tym powiedzieć - policji czy władzom gminy. - Wszyscy wiedzieli, ale nikt nie chciał mówić przeciw niemu – mówi sąsiadka. – To człowiek nieobliczalny – pójdę spać, a on mi podpali chałupę. Sołtys wsi mówi, że słyszał plotki, ale jako człowiek poważny plotkami się nie interesuje. - Ja nie chodziłem tam nocować, nie miałem tam swojego przedstawiciela w postaci anioła stróża, żeby pilnował, co on robi z dziećmi – mówi sołtys Stanisław Bubel. Ojciec pił, jak mówi jedna z jego córek, prawie co dzień. Gdy pił, awanturował się, bił. 14 lat temu wyszło na jaw, że oprócz bicia, zgwałcił swoją najstarszą córkę. Trafił do więzienia. Po trzech latach wyszedł za dobre sprawowanie. Do domu wrócił koszmar. - Wszystko musiało być po jego woli – mówi żona. – Jak się sprzeciwiłam, od razu było źle. Miałam i żebra połamane, i skórę porozcinaną. Co chciał, to robił. Wyszedł z więzienia i się śmiał – ty nie będziesz żyła, dzieci pójdą do domu dziecka. Zawładnął wioską, rodziną i wszystkim. Był bezkarny. Żona w końcu uciekła do domu opieki im. św. Brata Alberta, jak mówi, po tym, kiedy mąż chciał ją powiesić. W domu zostały trzy córki. Najstarsza z nich zdecydowała się w końcu opowiedzieć o tym, co robi z nimi ojciec. Zanim to się stało, niejeden raz była obiektem seksualnej przemocy z jego strony. - Odkąd pamiętam, ojciec zawsze pił, zawsze bił, zawsze poniżał – mówi jedna z córek. – Przychodził do mnie do łóżka, kładł się obok mnie, dotykał piersi, krocza. Przyszedł z toporkiem strażackim, przyłożył go do czoła i kazał mi się masturbować, powiedział, że jak tego nie zrobię, to roz… mi głowę. I ona w końcu uciekła. Odchodząc, po jednej z nocy, kiedy molestował ją ojciec, powiedziała młodszym siostrom, by zawsze, kiedy będą tego potrzebowały zwracały się do niej po pomoc. I taka sytuacja w końcu się wydarzyła. - Przyjechała do mnie 16-letnia siostra, zaczęłyśmy rozmawiać, co w domu – mówi siostra, która uciekła z domu. – Powiedziała, że ojciec pokazywał młodszej siostrze obrazki w gazetach i kazał robić jej to, co było na tych obrazkach. Przyłożył jej ręcznik do ust, żeby nie krzyczała. Miała wtedy 12 lat. Przyznała się do tego, jak kazał jej zrobić to po raz drugi. Mimo, że ojciec miał już na swoim koncie wyrok, a zatem był osobnikiem zasługującym co najmniej na uwagę właściwych instytucji, ani opieka społeczna, ani policja, ani sąd nie interesowały się tym, co dzieje się za drzwiami jego domu. Po wyjściu z więzienia mężczyzna był przez siedem lat kontrolowany przez kuratora. Jednak ten nie dopatrzył się niczego złego w jego zachowaniu i kilka lat temu jego opieka wygasła. Potem nie było informacji od sąsiadów, nie było pisma od Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej do sądu, nie było wizyty dzielnicowego. Gdyby nie to, że jedna z córek w końcu odważyła się wystąpić przeciw ojcu, koszmar mógłby trwać nadal. - Odkąd się wyprowadziłam z domu, jestem szczęśliwa – mówi córka, która opowiedziała o swoim ojcu. – Mam męża, dziecko. Czuję złość na siebie, że nie zgłosiłam tego od razu, bo siostra nie musiałaby cierpieć. Widocznie musiało się to stać, żebym zrozumiała, że ta zła passa musi się skończyć. Mężczyzna został aresztowany na trzy miesiące. Prokuratura postawiła mu zarzut zmuszania córek do wykonania czynności seksualnych w celu zaspokojenia popędu płciowego oraz zarzut znęcania się nad żoną. Grozi mu za to od dwóch do 12 lat więzienia. Matka dziewczynek wróciła do domu, by znów opiekować się córkami.

podziel się:

Pozostałe wiadomości