Śmierć 14-miesięcznego Michała. Właściciel kamienicy, w której mieszkał chłopiec, z zarzutami

TVN UWAGA! 5317873
TVN UWAGA! 5317873
Wracamy do sprawy śmierci 14-miesięcznego Michała z Kamienia Pomorskiego. Prokuratura postawiła zarzuty właścicielowi kamienicy, który miał umieścić w budynku niezwykle niebezpieczny dla ludzi środek na szczury. Mężczyźnie grozi 8 lat więzienia.

Prokuratura Okręgowa w Szczecinie, poinformowała, że Henryk C., właściciel kamienicy w Kamieniu Pomorskim, usłyszał zarzut spowodowania zdarzenia, które zagrażało życiu lub zdrowiu wielu osób.

Zdaniem śledczych stawia hipotezę, że w wyniku tego działania mogło umrzeć 14-miesięczne dziecko.

Henryk C. nie przyznaje się do winy, odmówił również składania zeznań.

Kamień Pomorski. 14-miesięczny Michałek zmarł

O tragicznej śmierci 14-miesięczniego Michałka informowaliśmy w Uwadze! >

Wszystko rozegrało się 25 grudnia 2020 roku. Młode małżeństwo z trójką dzieci wróciło do wynajmowanego mieszkania po świętach spędzonych z rodziną.

W nocy wszyscy zaczęli się źle czuć - w najgorszym stanie była matka dzieci pani Wioletta oraz jej 14-miesięczny synek Michał.

- Poszłam do łazienki zwymiotować i czułam się bezradna. Leżałam na podłodze i ciężko było mi się podnieść. Strasznie bolała mnie głowa. Kręciło mi się w głowie. Niektórych momentów nie pamiętam. Świadomość zaczęłam odzyskiwać dopiero w karetce – opowiadała pani Wioletta w reportażu Uwagi!.

Matka i syn trafili do szpitala. Niestety, dziecka nie udało się uratować.

- Dostałem informację, że o godz. 17:24 mój synek zmarł. Pogrzeb odbył się 31 grudnia, w Sylwestra. Byliśmy z żoną w takim stanie psychicznym, że nie pamiętamy nawet osób, które przyszły na pogrzeb. Cały czas musiałem być przy żonie, żeby nie rzuciła się na trumienkę Michałka. Z pewnością były to najgorsze dni w naszym życiu – wspominał pan Grzegorz.

Małego Michałka zabił toksyczny gaz?

Inni mieszkańcy kamienicy w Kamieniu Pomorskim również przyznawali wtedy, że tego dnia źle się czuli.

Początkowo podejrzewano wyciek tlenku węgla, ale czujniki go nie wykryły. Dopiero późniejszy pomiar pozwolił stwierdzić, że w powietrzu unosił się siarkowodór.

Mieszkańcy kamienicy podejrzewali, że pojawienie się siarkowodoru mogło być następstwem deratyzacji, którą przeprowadził właściciel kamienicy. Mężczyzna miał sam rozłożyć w budynku trutkę na szczury, której resztki policja znalazła potem na miejscu.

Jak informowaliśmy w reportażu Uwagi!, środek, którego Henryk C. miał użyć był bardzo niebezpieczny dla ludzi.

- Jest to preparat, który w wyniku reakcji z wilgocią w powietrzu, uwalnia gaz, fosforowodór, który jest następcą gazu stosowanego w latach 80. do zwalczania szkodników, czyli cyjanowodoru, popularnie zwanego cyklonem B – mówił nam Michał Żak, specjalista ds. deratyzacji.

- Jest to środek tak toksyczny, że już bardzo mała ilość, dokładnie 0,098 miligrama na litr powietrza, potrafi zabić. A w przypadku dziecka - wiadomo, pojemność płuc jest bardzo mała i jeden wziew prawdopodobnie doprowadził do obrzęku płuc i zatrzymania akcji serca – dodawał ekspert.

Zobacz cały reportaż Uwagi! >

podziel się:

Pozostałe wiadomości