Jak Kargul z Pawlakiem

Setki wzajemnych oskarżeń i spraw w sądzie. Tak wygląda codzienne życie dwóch zwaśnionych rodzin z Włodawy. Kłócą się o wszystko: o spadające jabłka z drzewa, uszkodzoną siatkę a nawet o psie odchody.

Nikt już nie pamięta, od czego zaczął się ten konflikt i ile spraw toczy się w sądach. - My nie wiemy, ile tego może być – mówi Jan Hamziuk. - Bo są takie, że ja się dowiaduję przypadkowo. Np. zachodzę do sądu, zanoszę jakieś tam zażalenie i patrzę, że na stole leży teczka. No i dowiaduje się, że mam nową sprawę. Sąsiedzi Hamziuków też nie są w stanie dokładnie określić ile spraw mają obecnie w sądach. - Tak jak dzisiaj przyszło jakieś postanowienie, a ja wiem, co to przyszło? – żali się Leon S. - Nie wiem. Przychodzi jakieś umorzenie i nie wiem, co to za sprawa. Przychodzi stąd, stamtąd – i nie wiem, co to za sprawa. Miejscowi policjanci załamują ręce. - Mamy tu prowadzone 32 śledztwa, czynności sprawdzających - 47, także w sumie tych spraw jest koło setki - mówi Dariusz Szkodziński z Komendy Powiatowej Policji we Włodawie. - Tylko w tym roku - dodaje. Obie rodziny potrafią procesować się o tak błahe sprawy, jak zanieczyszczenie podwórka, czy uszkodzenie siatki a również o psie odchody. Najczęstsze miejsce spotkań obu rodzin to sąd. Tu spotykają się kilka razy w tygodniu. - Oni zaczęli jeszcze wcześniej, rodzice ich zaczęli się kłócić o jakąś kurę - mówi sąsiad zwaśnionych rodzin. - Jeździli do Lublina na sekcję, no była cała komedia. Można film nagrać. Nawet jak jabłko spadnie z drzewa, to się o jabłko będą kłócić. Sprawami obu rodzin zajmują się prokuratury i sądy we Włodawie, Chełmie, Lublinie i Bielsku Białej. Na każde wezwanie muszą przyjeżdżać także policjanci z Włodawy. Obie strony próbował pogodzić nawet sam burmistrz Włodawy - bezskutecznie. - Kiedyś zaproponowałem im – żeby zaczęli żyć jak Polak z Polakiem, jak katolik z katolikiem, żeby tak z głębi serca wziąć i pomyśleć po co to drugiemu szkodzić – mówi Franciszek Gruszkowski, burmistrz Włodawy. - I jeden i drugi nie jest bez winy na pewno. W tej sprawie bezradne są też sądy, które zmuszone są prowadzić każdą nawet najbardziej błahą sprawę wniesioną przez te rodziny. Za kilka lat nienawiść może spowodować, że okoliczne sądy zostaną sparaliżowane przez rozprawy z powództwa obu zwaśnionych rodzin. Czytaj również:Zakopiańska bitwa o kawałek ziemi”Sami swoi” w TychachSąsiedzka znieczulica

podziel się:

Pozostałe wiadomości