Śledztwo reporterów UWAGI! i Gazety Wyborczej rozpoczęło się od telefonu mężczyzny, który chciał przekazać swoją wiedzę o osobie Sławomira J. i spółce Fortuna. Fortuna to największa w Polsce spółka, wstawiająca do lokali automaty do gry o niskich wygranych, czyli tzw. jednorękich bandytów. Sławomir J., biznesman z Ostródy, został oskarżony przez prokuraturę o kierowanie grupą przestępczą – na swoim koncie miała ona wymuszenia rozbójnicze, przestępstwa skarbowe, porwania i pobicia. Sławomir J. pod koniec lat 90-tych działał już w branży automatów do gry. Nasi informatorzy mówią, że już wtedy posiadał wpływy wśród lokalnych polityków i policjantów. Reporterzy dotarli do zeznań oficera operacyjnego Centralnego Biura Śledczego, który mówił o ignorowaniu przez policję informacji dotyczących podejrzeń co do przestępczej działalności Sławomira J., a nawet o tym, że J. był informowany o wszystkich działaniach CBŚ w jego sprawie. Śledztwo w sprawie Sławomira J. prowadzone przez CBŚ w Olsztynie zostało przeniesione do Białegostoku. Informator reporterów mówi, że ówczesny naczelnik wydziału CBŚ w Olsztynie Tadeusz A. był powiązany ze Sławomirem J., kolegował się z jego krewnym. Tadeusz A. nie chce dziś o sprawie rozmawiać. Inny wątek sprawy dotyczy powiązań Sławomira J. z lokalnymi politykami. Sam Sławomir J. zeznał w prokuraturze, że płacił za kampanię wyborczą polityka SLD Jana A. Trzy lata temu prokuratura w Białymstoku postawiła Janowi A. zarzut przyjęcia 50 tysięcy złotych łapówki. Zarzuty postawiono również byłemu wicestaroście ostródzkiemu. A. został posłem po wyborach w 2001 r. Dziś odrzuca zarzuty o przyjmowanie pieniędzy od J. To właśnie klub rządzącej od 2001 roku SLD, którego członkiem był ostródzki poseł Jan A. przeforsował w 2002 r. liberalizację ustawy o hazardzie. Nielegalne dotychczas automaty do gry można było wstawiać w barach, na stacjach benzynowych czy sklepach warzywnych. Nowa ustawa pomogła Sławomirowi J. zdobyć kolosalny majątek i stworzyć z Fortuny największą spółkę w branży jednorękich bandytów. Fortuna w 2007 r. z automatów miała 30 milionów czystego zysku. Jak mówi dziś informator reporterów, ludzie Sławomira J. zmuszali właścicieli lokali do podpisania umowy o wstawieniu automatów. Tym, którzy nie chcieli tego zrobić, demolowano lokale. Sławomir J. budzi strach. Osoby, które oficjalnie rozmawiały z reporterami na temat jego działalności potem wycofywały się ze współpracy. Dziennikarzom udało się jednak dotrzeć do informatora, który miał ujawnić rolę, jaką w sprawie Fortuny odegrali urzędnicy Ministerstwa Finansów.