Dzieci uratowały rannego

TVN UWAGA! 137242
Daria i Diana, dwie kilkunastoletnie dziewczynki, uratowały mężczyznę rannego w wypadku. Można by o nich powiedzieć, że zachowały się jak dorośli, gdyby nie to, że dorośli w podobnych wypadkach nie zawsze wiedzą, jak się zachować.

Siostry Daria i Diana mieszkają w Biechowie, małej miejscowości koło Ostrowca Świętokrzyskiego. Pewnego dnia na polnej drodze były świadkami wypadku mężczyzny na motocyklu. Jak się później okazało, znajdował się on pod wpływem alkoholu. Daria natychmiast zadzwoniła po pogotowie, a towarzyszących jej kolegów wysłała, aby wskazali drogę karetce. Jeszcze przed przybyciem ratowników dziewczynki ułożyły rannego mężczyznę w bezpiecznej pozycji i fachowo udzieliły mu pierwszej pomocy. - Gdyby nie te dzieci, ten człowiek mógłby nie żyć – mówi Bożena Bednarska z Pogotowia Ratunkowego w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Zachowały się tak, jak rzadko się w takich sytuacjach zdarza, jak dorośli. Daria i Diana wiedziały, jak się zachować, bo mają za sobą kurs pierwszej pomocy, który przeszły w swojej szkole. Odbył się on w ramach akcji ”Ratujemy i Uczymy Ratować”, prowadzonej przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy od trzech lat. W tym czasie już milion dzieci dowiedziało się, jak ocalić ludzkie życie. - Jako kierowca często widziałam wypadki – mówi Alina Kopacz-Mrozowska, wychowawczyni Diany. – Przerażające jest to, co się potem dzieje – ranny leży, a ludzie stoją wokół i się gapią, bo nikt nie jest w stanie mu pomóc. Tak niewiele trzeba, żeby uratować komuś życie. Zachowanie dzielnych sióstr odbiło się szerokim echem w okolicy. Burmistrz i komendant policji z Kunowa postanowili wyróżnić młodych ratowników – oprócz dziewczynek także ich kolegów. Dyplomy i gratulacje dostał również ojciec. Władysław Góralski wychowuje córki samotnie. Pracuje w tartaku, rodzina żyje skromnie. Dziewczynki musiały się szybko usamodzielnić, dziś odpowiadają za większość prac domowych. - Czasami jesteśmy takimi sierotkami, ale radzimy sobie całkiem dobrze – mówi Diana Góralska, młodsza z sióstr. – Diana czasem udaje moją mamę. Ona zawsze robi najwięcej. Uratowany przez Darię i Dianę motocyklista wciąż przebywa w szpitalu, ale jego stan powoli się poprawia. Jego żona mówi, że brak jej słów, by wyrazić wdzięczność dla sióstr. Zapewnia, że kiedy tylko zdrowie mu na to pozwoli, jej mąż osobiście im podziękuje. - Kiedy żona tego pana przyjechała do nas i dziękowała mnie, siostrze, kolegom, zdałyśmy sobie sprawę, że to życie, które uratowałyśmy, to było coś bardzo ważnego – mówi Daria Góralska. – W pewnym momencie pomyślałam sobie, jakbym była jakimś aniołem i dała komuś nowe życie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości