Dlaczego wzięli ślub?

- Mąż mnie nie odwiedza. Ślub mu wystarczył – mówi 90-letnia pani Helena, pensjonariuszka łódzkiego Zakładu Opiekuńczo – Leczniczego.<br /><br /> 1,5 roku temu kobieta wzięła ślub z byłym mężem współwłaścicielki zakładu, w którym przebywa.

Pani Helena ma 90 lat. Jest sędzią w stanie spoczynku. Całe swoje życie poświęciła pracy. Zaangażowanie zawodowe sprawiło, że nie utrzymywała bliskich kontaktów z rodziną. Nie założyła też własnej rodziny. Nie miała dużych wydatków. Gromadziła oszczędności. Mieszkała w kawalerce na łódzkich Bałutach. Sąsiedzi dobrze ją wspominają. -Spokojna była. Z nikim się nie kłóciła. Trzy lata minęło, jak tu nie mieszka. Poderżnęła sobie żyły. Przyjechało pogotowie - wspomina sąsiadka. Lekarze uratowali jej życie. Uznano jednak, że samotna kobieta wymaga opieki, której nie była w stanie zapewnić najbliższa rodzina. Pani Helena nie mogła zamieszkać w państwowym domu opieki, ze względu na wysoką emeryturę. Rodzina wybrała prywatny Zakład Opiekuńczo Leczniczy w Łodzi. ZOL powstał kilka lat temu. Oferuje wysoki standard, ale nie każdy może sobie pozwolić na spędzenie w nim starości. Miesiąc pobytu kosztuje tu około dwóch tysięcy złotych. Ten biznes rozkręciła rodzina K. pochodząca z Turka. - Uznałam, że trzeba wybrać jej najlepszy ośrodek. Miała czym zapłacić. Zawsze myślałam, że jak się zapłaci, to będzie dobrze – wyjaśnia Wanda Gorzelak siostrzenica pani Heleny. Kiedy pani Helena wyprowadziła się do ośrodka, mieszkanie zostało puste. Wkrótce okazało się, że zamki w drzwiach zostały wymienione a kawalerka ma nowego właściciela. - Oddałam mieszkanie. A może sprzedałam? Nie wiem. Nie sprzedawałam tego mieszkania. Nie przypominam sobie. Bo bym pieniądze miała – rozważa pani Helena. - 2 grudnia 2005 roku pani Helena G. sprzedała swoje mieszkanie własnościowe o powierzchni 26 m.kw. za rażąco niską cenę. 20 tys. zł. Pani Helena osobiście uczestniczyła w transakcji. Podpisała akt notarialny, który był sporządzony w jej obecności. Drugą stroną transakcji był Kazimierz K. Pan Kazimierz wykorzystał jej niezdolność do należytego pojmowania przedsiębranego działania - wyjaśnia Iwona Woźniakowska z Prokuratury Rejonowej Łódź Górna. Dwa lata temu za metr kwadratowy w tej dzielnicy trzeba było zapłacić 1600 złotych. Nowy właściciel zapłacił za mieszkanie pani Heleny o połowę mniej. Nabywcą mieszkania okazał się Kazimierz Jerzy K., były mąż właścicielki Zakładu, w którym mieszka pani Helena. Rodzina zauważyła, że z konta pani Heleny są wyprowadzane pieniądze. By temu zapobiec sąd ustanowił kuratora, który miał dbać o finanse emerytowanej sędzi. Wkrótce dokonał szokującego odkrycia. - Pan kurator dowiedział się, że pani Helena wyszła za mąż, a jej małżonek jest o 30 lat młodszy. Jednocześnie jest to były mąż właścicielki tego domu pomocy - mówi Joanna Rotert Grzybowska z Sądu Rejonowego dla Łodzi Widzewa. - Pamiętam ten ślub, bo pani poruszała się na wózku. Pan był bardzo troskliwy, zapobiegliwy. Związek był zawarty zgodnie z przepisami, zgodnie z prawem - wyjaśnia Magdalena Magin z Urzędu Stanu Cywilnego Łódź Centrum. - Miłości wielkiej nie było. Namówili mnie, żebym wzięła ślub, bo ten ktoś chce po mnie dziedziczyć – przyznaje pani Helena. Mimo małżeństwa z panią Heleną, Anna i Kazimierz nadal pozostają w związku. Nie tylko razem mieszkają. Wciąż zachowują się jak para. Byliśmy świadkami ich czułego powitania na lotnisku po powrocie Anny K. z zagranicy. W trakcie naszego śledztwa okazało się, że Kazimierz Jerzy K. miał jeszcze jedną żonę w Szwecji. Potwierdził to dla nas szwedzki urząd statystyczny, podobnie jak to, że Kazimierz Jerzy K. ma szwedzkie obywatelstwo. Pojechaliśmy do Szwecji. Kolejną byłą żonę Kazimierza Jerzego K. znaleźliśmy w Malmoe. Pani Kristina jest Polką z pochodzenia i dobrze pamięta tamten związek. - Ten ślub nic nie znaczył. Może on myślał, że ja też umrę, bo byłam na lekach. Wtedy wziąłby tu emeryturę i w Polsce. Wziął ze mną ślub, żeby tu jeździć - uważa Kristina N., była żona Kazimierza K. Dzięki małżeństwu z Krystiną, Kazimierz Jerzy K. uzyskał szwedzkie obywatelstwo. Rozwiódł się z nią sześć lat temu i wciąż jest z Anną K. Często bywają w Szwecji. Znaleźliśmy ich w mieszkaniu na przedmieściach Malmoe. Po powrocie ze Szwecji uważaliśmy, że naszym odkryciem powinniśmy się podzielić z panią Heleną i jej rodziną. Okazało się, że równolegle z nami śledztwo prowadziła łódzka prokuratura. Kilkanaście dni temu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Kazimierzowi Jerzemu K. - Osoba pokrzywdzonej budzi pewne emocje. Jest to starsza pani, pełna ufności w ludzi. A została oszukana w wyjątkowo brzydki sposób. Działanie oskarżonego wynikało niewątpliwie z chęci osiągnięcia korzyści majątkowych. Jest to człowiek działający z chęci zysku i nie mający skrupułów. Wykorzystał wiek pokrzywdzonej i nienależyte pojmowanie czynności, w których jest ona stroną – mówi prokurator.

podziel się:

Pozostałe wiadomości