Cudem uszedł z życiem

Adam od dziecka chciał zostać mechanikiem samochodowym. Praktyki odbywał w warsztacie samochodowy należący do jednego z radnych w Lidzbarku Warmińskim Krzysztofa O. Nieletni praktykant pozostawiony bez opieki zapalił się i ledwo uszedł z życiem.

Adam odbywał praktyki w warsztacie samochodowym należącym do Krzysztofa O., radnego w Lidzbarku Warmińskim. - Zdarzało się, że pracowałem 11 godzin. Czasem nawet lepiej. Wykonywaliśmy różne inne czynności, takie na boku. Wylewaliśmy beton u nas na placu – wspomina Adam Kałaska, poszkodowany chłopiec. Wreszcie doszło do tragedii. Adam zapalił się i uległ poważnym poparzeniom. - Kolega włączył wiertarkę i Adam się w tym momencie zapalił. Nie wiemy, od czego się zapalił, bo nikogo koło niego nie było. Nikt się nie bawił zapalniczką – mówi Kamil Krzywda, kolega Adama, świadek wypadku. Adam ma poparzone 15 proc. ciała. - Bardzo głęboko oparzona jest ręka, dłoń. Duże szczęście miał, że nie spalił się całkowicie, że jakoś doszło do oparzenia tej ręki, nie twarzy i innych części ciała – powiedział Tadeusz Politewicz, z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Jak się okazało radny zatrudnia praktykantów niezgodnie z przepisami. - Są przepisy bardziej rygorystyczne wobec tych uczniów. Oni nie mogą pracować po osiem 10 godzin dziennie. Są pewne ograniczenia. Jednocześnie nie mogą się zajmować pracami, które są im wzbronione. Nie kontrolowaliśmy zakładu, bo jak sprawdziliśmy w naszym rejestrze nie zgłosił prowadzenia działalności. Osoba, która zatrudnia pracowników, ma obowiązek zgłoszenia tego faktu do inspekcji. Pracodawca nie dopełnił tego obowiązku – wyjaśnił Jacek Żerański z Okręgowego Inspektoratu Państwowej Inspekcji Pracy w Olsztynie. Państwowa Inspekcja Pracy skrupulatnie bada wypadek Adama. Inspektorzy odwiedzili w szpitalu poparzonego chłopaka, aby go przesłuchać. W ich towarzystwie niespodziewanie pojawił się lidzbarski radny. Krzysztof O. dopiero po kilku dniach odwiedził swojego praktykanta. Krzysztof O. nie chciał odpowiadać na pytanie dziennikarza UWAGI! Spotkanie przed kamerą utrudniał także przewodniczący rady Miasta Artur Wajs. Reporterzy skontaktowali się z nim telefonicznie. - Pan może to nazwać skandalem, ja mogę powiedzieć, że tak nie powinno być. Odbędzie się postępowanie, zapadnie wyrok i pan radny O straci mandat. Osoba, która decyduje się reprezentować społeczeństwo powinna być nieskazitelna, ale w naszym kraju pozostawia to jeszcze wiele do życzenia – powiedział przewodniczący rady.

podziel się:

Pozostałe wiadomości